
Co miało przykryć zatrzymanie byłego senatora Platformy Obywatelskiej? Leszek Szymowski przedstawił swoją teorię w tej sprawie.
Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”
W maju tego roku został zatrzymany były senator Platformy Obywatelskiej. Postawione mu zarzuty dotyczyły oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości, działania na szkodę pracowników (22 tysiące osób) i prania brudnych pieniędzy. Cała sprawa ma związek z wielomilionowym wyłudzeniem z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w latach 2010-2019. Chodzi o kwotę 32 milionów złotych. Tomasz Misiak, bo o nim mowa, nie przyznał się do winy, podobnie jak inni zatrzymani (trzy osoby). Teraz okazuje się, że zarzuty prokuratury mogły zostać postawione na wyrost. To pomyłka czy celowe działanie?
„Prokuratura postawiła im poważne zarzuty i doszła do wniosku, że tylko tymczasowe aresztowanie zapewni prawidłowy przebieg śledztwa. Teraz coraz więcej wskazuje na to, że mieliśmy do czynienia z kolejną polityczną hucpą z wykorzystaniem prokuratury. (…) Zeznania samych zatrzymanych, jak i zgromadzony przeciwko nim materiał dowodowy skrupulatnie przeczytał wrocławski sędzia decydujący o tymczasowym areszcie. Po lekturze dziesiątek tomów uznał, że nie ma żadnych dowodów wskazujących na przestępstwo” – wskazuje Leszek Szymowski w artykule „Wielka hucpa”, który został opublikowany w najnowszym wydaniu naszego magazynu.
Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”
Zatrzymanie senatora jako przykrywka
Jak wyjaśnia w swoim artykule dziennikarz śledczy Leszek Szymowski, cała akcja mogła mieć na celu przykrycie innej afery, tyle że realnej. W końcu media, a zwłaszcza te prorządowe, skwapliwie zajęły się historią byłego senatora PO. Zdaniem publicysty wszystko wskazuje na to, że chodziło o odwrócenie uwagi od afery w łonie partii rządzącej. Otóż Tomasz Oziębły, asystent społeczny posła Janusza Kowalskiego z Solidarnej Polski, najprawdopodobniej postanowił zarobić na sprzedaży państwowej ziemi rolnikom. Nie da się ukryć, że jeżeli to prawda, mamy tu do czynienia ze skandalem korupcyjnym.
„Jej bohaterem był Tomasz Oziębły – asystent społeczny posła na Sejm RP Janusza Kowalskiego (obecnie wiceminister rolnictwa). Do mediów wyciekły nagrania jego rozmów z przedsiębiorcami, których namawia do przejęcia państwowych ziem. Pięćset hektarów na 15 lat, pół bańki rocznie z dopłat, a ty mi chcesz dać na obcinacz do paznokci – mówi asystent Kowalskiego w rozmowie z jednym z rolników. Jak się okazało, Oziębły zabiegał o przejęcie gruntów po jednej z fabryk, a Kowalski pisał w tej sprawie interpelacje” – tłumaczy Leszek Szymowski na łamach „Najwyższego Czasu!”.
Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”