Kontrowersje są wpisane w wolnościowe DNA. Wywiad ze Sławomirem Mentzenem

Sławomir Mentzen. Foto: fb/Sławomir Mentzen
Sławomir Mentzen. Foto: fb/Sławomir Mentzen
REKLAMA

Prezes Janusz Korwin-Mikke doszedł do wniosku, że być może dobrym pomysłem byłoby, gdybym go zastąpił na tym wymagającym stanowisku, a czy faktycznie dobrym pomysłem się okaże, zobaczymy za jakiś czas – mówi w rozmowie z „Najwyższym Czasem!” nowy prezes partii KORWiN Sławomir Mentzen.

Marta Markowska: Jak już informowaliśmy w poprzednim numerze naszego czasopisma, wielkimi krokami nadchodzi 26 października, czyli dzień premiery Pańskiej książki pt. „Tak trzeba żyć” (którą na ten moment można zakupić przedpremierowo na stronie sklep-niezalezna.pl). O czym nasi czytelnicy będą mogli w niej przeczytać?

REKLAMA

Sławomir Mentzen: Jest to pierwszy od dwóch lat zbiór felietonów, który wydaję (poprzednim była „Filozofia XD”). To kolekcja moich najlepszych tekstów z ostatniego czasu – sporą część zajmują oczywiście rozważania na temat tego nieszczęsnego wirusa oraz walki z nim. Muszę powiedzieć, że przygotowując te treści do druku, odczuwałem wielką satysfakcję, czytając to, co pisałem na ten temat już wiosną 2020 roku. Nieskromnie powiem, że czuję się dumny z tego, iż nie dałem się na początku zwariować i od razu czułem pismo nosem – mnóstwo tez, które wtedy stawiałem, z czasem okazało się zupełnie oczywistymi i prawdziwymi, więc jeżeli ktoś chce prześledzić i odświeżyć sobie, jak to wszystko po kolei wyglądało, z jakim wariactwem mierzyliśmy się przez te dwa lata, to jest to bez wątpienia pozycja obowiązkowa.

Przejdźmy tymczasem do głównego tematu naszej rozmowy – sobotniego Kongresu Partii KORWiN, na którym został Pan wybrany na jej Prezesa, następcę pana Janusza Korwin-Mikkego. Czemu, Pana zdaniem, zawdzięcza Pan swój sukces?                                                                                                                                                                                                                                                                  Ciężko to tak właściwie nazwać sukcesem, ponieważ byłem jedynym kandydatem, w związku z czym delegaci nie mieli większego wyboru, natomiast Prezesem zostałem, gdyż obecny Prezes Założyciel, Janusz Korwin-Mikke, dobija właśnie do osiemdziesiątki, a jak sam często powtarzał, władza wykonawcza jest raczej dla młodych, dynamicznych osób. Ja jestem dobre dwa pokolenia młodszy, przez co jakiś czas temu Pan Prezes doszedł do wniosku, że być może dobrym pomysłem byłoby, gdybym go zastąpił na tym wymagającym stanowisku, a czy faktycznie dobrym pomysłem się okaże, zobaczymy za jakiś czas.

Wielu młodych ludzi pokłada w Panu nadzieje, które tylko wznieciły wypowiedziane przez Pana na kongresie słowa: „Chcemy, żeby Polak miał dom, dwa samochody, mógł latać na wakacje samolotem, miał na to pieniądze i generował tak dużo śladu węglowego, ile będzie chciał”. Które postulaty Partii KORWiN są zatem niezbędne do zrealizowania, aby te słowa się ziściły?

Musimy powrócić do normalności, do tego, by wolność, własność i sprawiedliwość były istotne i szanowane przez państwo. Nasz program jest w zupełnej kontrze do tego, co próbuje nam się narzucić – do tej idei, że mamy nie mieć nic i być szczęśliwi: mamy nie jeździć samochodem, bo nie powinniśmy go nawet posiadać, nie latać samolotem, żeby nie emitować wspomnianego „śladu węglowego”, nie jeść mięsa, nie mieć gotówki, wolności słowa, a nawet i poruszania się (bo z tym też ostatnio były problemy). My chcielibyśmy, żeby nasza gospodarka była oparta na małych i średnich firmach rodzinnych, a nie tylko wielkich międzynarodowych korporacjach. Jesteśmy całkowitym przeciwieństwem względem tego, co się dzieje; chcemy przywrócić normalność, wolność, własność i sprawiedliwość i doprowadzić do tego, żeby Polska była wielka, dumna i bogata. Żeby uczciwy Polak mógł żyć na dobrym poziomie, mając właśnie ten dom, dwa samochody i możliwość latania na wakacje, gdzie tylko chce, a nie tylko tam, gdzie chcieliby brukselscy komisarze.

I myślę, że Partia KORWiN walczy o to wyjątkowo skutecznie, bo z roku na rok zyskuje coraz więcej sympatyków. Można wyciągnąć z tego wniosek, że potrzeba istnienia w Polsce takiego środowiska jest bardzo silna i wyraźnie widoczna.

Chciałbym zauważyć, że na współczesnej polskiej scenie politycznej, poza Konfederacją, nie ma żadnej partii, która upominałaby się o tę podstawową wolność – o to, by podatki były niskie i proste, żeby państwo nie zabierało nam zbyt wiele pieniędzy, żeby każdy żył na swój własny koszt, a nie na koszt swojego sąsiada. Przecież PiS prowadzi jawnie socjalistyczną politykę, a największa partia opozycyjna – Platforma – mu w tym wtóruje, mówią, że utrzymają wszystkie programy PiS-u, a nawet je rozbudują, w związku z czym wyborca, który chciałby wreszcie normalności, w zasadzie jest na nas skazany.

Stąd można stwierdzić, że Konfederacja jest w Polsce na ten moment jedynym ugrupowaniem prawicowym, bo PiS, jak wiemy, jedynie się tak określa, a doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, jak to wygląda w praktyce, o czym Pan zresztą przed chwilą wspomniał.

Nawet nie zawsze się tak określają. Jest przecież ta słynna wypowiedź Mateusza Morawieckiego, kiedy to powiedział, że „w filozofii politycznej Prawa i Sprawiedliwości robotnicza myśl socjalistyczna jest naprawdę głęboko obecna”. To nie jest definicja partii prawicowej.

Gdy ogłoszono wyniki głosowania nad wyborem Pana na Prezesa, wszedł Pan na scenę przy akompaniamencie Marszu Imperialnego z „Gwiezdnych Wojen”. Powiedział Pan potem: „To my jesteśmy nową nadzieją na to, że uda nam się powstrzymać Imperium Zła i przywrócić normalność”. Co rozumie Pan przez pojęcie „Imperium Zła” i jakimi metodami planuje Pan z nim walczyć?

„Imperium Zła” to te wszystkie siły, częściowo jawne, częściowo tajne, które suflują nam tutaj tę „nową normalność”, wg której powinniśmy nie mieć niczego, nie mieć wolności, własności, w której nie byłoby elementarnej sprawiedliwości dla obywateli. Jest to Imperium w zasadzie ogólnoświatowe, tzn. te same tendencje są zarówno w Europie, Australii, jak i Stanach Zjednoczonych – i niestety trzeba z nimi walczyć. Ja jestem przyzwyczajony do tego, że mogę przemieszczać się, jak chcę, że mogę posiadać gotówkę i nią płacić, że mogę latać na wakacje, mieć ten dom i samochód – i nie bardzo chciałbym z tego rezygnować, dlatego trzeba nagłaśniać to, co się dzieje, walczyć w obronie naszej wolności i nie zgadzać się na jakiekolwiek kroki w tym nieszczęsnym kierunku.

Pomówmy teraz o Prezesie Założycielu, panu Januszu Korwin-Mikke, którego nazwał Pan „latarnią morską” dla członków i sympatyków Pańskiej Partii. Co będzie to oznaczało w praktyce?

Tak jak wspomniałem podczas swojego przemówienia: jak latarnia morska będzie wskazywał nam kierunek (który już tak naprawdę przez dekady swojej działalności wskazał) oraz pilnował, abyśmy z tego kierunku nie zeszli. To bardzo ważne, żeby nasza Partia nie porzuciła ideałów, żeby cały czas stała na straży wolności, własności i sprawiedliwości – i przekonany jestem, że Janusz Korwin-Mikke dalej będzie nas z tego rozliczał.

W jego kongresowym przemówieniu było słychać ogromną motywację do dalszej walki o ideały, mimo że już oficjalnie Prezesem nie będzie. Wspomniał m. in. o potrzebie przeprowadzenia w społeczeństwie tzw. kontrrewolucji kulturalnej. Czy podziela Pan jego zdanie w tej kwestii? I na czym taka kontrrewolucja miałaby polegać?

Oczywiście, że je podzielam. Kultura opanowana przez lewicę się degeneruje, służy bardzo złym celom i wszystkim nam powinno zależeć na tym, żeby doszło do tej kontrrewolucji, żeby prawica odzyskała swój udział w tworzeniu kultury (ale takiej prawdziwej, a nie tej pseudo, którą właśnie obserwujemy). To niezwykle ważne dla kształtowania ludzkich postaw, po to, żeby nasze państwo i naród były zorganizowane w odpowiedni sposób.

Myślę, że cała prawica odczuwa potrzebę zajścia takich przemian. Ofensywa ze strony lewicy była w ostatnich latach wyjątkowo intensywna w porównaniu do prawicowej, która postawiła na „wyważoną” retorykę. Patrząc jednak na to, co robi nasz wróg, czyli pójście w całkowity radykalizm i nieustępowanie pod żadnym względem, sądzę, że po naszej stronie również istnieje konieczność bardziej stanowczego zajmowania stanowiska.

Zdecydowanie. Zwracam też uwagę, że dużym problemem jest to, iż cała ta lewicowa pseudokultura finansowana jest ze środków publicznych, bo mało kto normalny chciałby na to wydawać swoje własne pieniądze, więc jeżeli okaże się, że kultura musiała się sama sfinansować, że dobrym artystą będzie ten, kto sprzeda swoje dzieło na wolnym rynku, to przekonany jestem, że zajdą pod tym względem drastyczne zmiany.

Stosunkowo niedawno na Pańskim Twitterze miała miejsce afera związana z zamieszczonym przez Pana kontrowersyjnym wpisem, w którym powiedział Pan: „spodziewam się raczej polonizacji Ukraińców niż ukrainizacji Polski”. Skąd ten pogląd? W Konfederacji to raczej niepopularna opinia.

Tutaj bym się z Panią nie zgodził. Zacznijmy od początku: raz, że wywoływanie kontrowersji jest wpisane w DNA naszej Partii – zawsze to robiliśmy i prawdopodobnie zawsze to robić będziemy, a druga rzecz jest taka, że ja ten pogląd powtarzałem wielokrotnie, jeszcze lata temu – w 2016, 2017, 2018 roku tak samo jak Janusz Korwin-Mikke (który zamieścił tweeta, że się ze mną zgadza) czy chociażby Tomasz Sommer. Dopóki mamy imigrację z kręgów bliskich nam kulturowo, imigrację zarobkową, to nie jest to wielki problem. Amerykańska siła została zbudowana na imigracji zarobkowej i nie ma żadnego powodu ku temu, by Polska nie mogła również być tak potężnym państwem. Tak więc: ja o tym mówiłem zawsze, w ciągu ostatnich miesięcy również wielokrotnie to podkreślałem, więc naprawdę nie rozumiem zaskoczenia. Poza tym, zwracam uwagę na to, że Partia KORWiN jest istotną składową tego ruchu, jakim jest Konfederacja, a w naszym środowisku to nie był nigdy kontrowersyjny pogląd – zawsze tak uważaliśmy i zdania w tej sprawie po prostu nie zmieniamy. Wierzymy w to, że polski naród oraz kultura są silne – w XIX wieku nie mieliśmy nawet państwa, nie było polskiego Ministerstwa Kultury, język polski był często rugowany, mierzyliśmy się z rusyfikacją, germanizacją, a mimo to wydaliśmy tak wielkich artystów, jak np. Chopin, Sienkiewicz, Mickiewicz, Żeromski czy Reymont. Polska kultura była potęgą i możemy bez problemu do tego wrócić, trzeba tylko rozpocząć tę kontrrewolucję kulturową, o której mówił nasz Prezes Założyciel. W XIX wieku byliśmy w stanie spolonizować tak wielkie rody jak Habsburgów Żywieckich czy już wcześniej zgermanizowanych Radziwiłłów z Berlina, więc jeżeli byliśmy w stanie zrobić to z nimi, to co dopiero z uciekającymi przed wojną Ukraińcami.

Przejdźmy teraz do Pańskich przeciwników, którzy w ostatnim czasie próbowali wyrywać z kontekstu fragment jednej z Pana wypowiedzi, który stał się znany jako „piątka Mentzena”. Czy spodziewał się Pan jej natychmiastowego wypłynięcia po objęciu przez Pana stanowiska Prezesa? Jakie słowa skierowałby Pan do osób, które usiłują Panu w ten sposób zaszkodzić?

Od czasu do czas ktoś obdarzony albo brakami intelektualnymi, albo po prostu złośliwy przywraca ten wyrwany z kontekstu cytat. Nie jestem w stanie absolutnie nic z tym zrobić. Co jakiś czas rodzi się człowiek głupi albo złośliwy i on będzie zachowywał się głupio albo złośliwie, to jest coś, czego w zasadzie uniknąć się nie da. Te osoby dzielą się na trzy kategorie – pierwsza to osoby, których intelekt nie pozwala im na zrozumienie 40-minutowego wykładu, które swoim rozumem nie są w stanie tego ogarnąć – z nimi nic za bardzo nie jestem w stanie zrobić, bo nie zmądrzeją nagle z wiekiem, skoro do tej pory im się to nie udało. Druga kategoria to osoby złośliwe, obdarzone złą wolą – i te osoby mają świadomość tego, że manipulują i mówią nieprawdę. Mogę im tylko powiedzieć: nawróćcie się, nie czyńcie zła, bo chyba nie tak Was rodzice wychowali. Jest też trzecia kategoria – ludzie, którzy powtarzają to z niewiedzy, ponieważ udało się komuś ich zmanipulować, więc mam tylko apel: obejrzyjcie cały 40-minutowy wykład pt. „I kto tu jest szurem?” na kanale Nam Zależy, gdzie wprost mówię, że takie postulaty wychodzą z badań. To nigdy nie był mój program, to nigdy nie był program Konfederacji. Przez te sześć lat swojej aktywności politycznej napisałem już cztery książki, udzieliłem setek wywiadów i każdy, bez najmniejszego problemu, może zorientować się, jakie mam poglądy.

Podejrzewam, że ostatnia grupa jest prawdopodobnie najliczniejsza, stąd apel wydaje mi się wyjątkowo trafny. Podsumowując, mam jeszcze jedno istotne pytanie – wiemy, że obecna nazwa Partii KORWiN jest skrótowcem od wersji pełnej „Koalicja Odnowy Rzeczypospolitej Wolność i Nadzieja”. Czy nazwa ta zostanie utrzymana, czy planuje Pan w tej kwestii jakieś zmiany?

Nasze środowisko od lat targane jest częstymi zmianami nazwy. Wydaje mi się, że podobnie jak kontrowersje, to również jest wpisane w nasze DNA.

rozmawiała Marta Markowska


REKLAMA