Dobromir Sośnierz: Element maszynerii wyzysku. Pretekst do wyciągania kasy od ludzi [VIDEO]

Dobromir Sośnierz. / Foto: PAP
Dobromir Sośnierz. / Foto: PAP
REKLAMA

To po prostu element maszynerii wyzysku, jaki nasi niemiłościwie nam panujący zmontowali nam ku naszemu utrapieniu – powiedział w Sejmie Dobromir Sośnierz z Konfederacji, odnosząc się do nowego projektu o Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego (WORD).

PiS przygotował nowelę, która umożliwia przekazywanie z budżetu województwa dotacji celowych albo podmiotowych dla WORD-ów. Dotacje będą limitowane poprzez wprowadzenie ograniczenia ich wysokości do 50 proc. kosztów działalności ośrodka związanych z realizacją tych zadań.

REKLAMA

Po zmianie przepisów warunki wynagradzania egzaminatorów nie będą określane – tak jak dotychczas – w rozporządzeniu ministra, tylko w uchwale sejmiku województwa. Jednocześnie wysokość opłaty za przeprowadzenie części teoretycznej egzaminu w zakresie uprawnień każdej z kategorii prawa jazdy nie może przekroczyć 50 zł, a za część praktyczną nie może przekroczyć 200 zł lub 250 zł w zależności od kategorii. Maksymalne stawki opłat będą co roku korygowane w oparciu o średnioroczny wskaźnik inflacji ogłaszany przez GUS. Dotychczas opłata za przeprowadzenie egzaminu teoretycznego na prawo jazdy na samochód osobowy wynosi 30 zł, a egzaminu praktycznego 140 zł.

Sośnierz: U nas oczywiście trzeba zrobić ze wszystkiego cyrk

Projekt ustawy ostro skrytykował poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz.

Ta ustawa jest o tym, że w WORD-ach brakuje pieniędzy, ale ja, szczerze mówiąc, nie podzielam troski wnioskodawców o to, żeby te pieniądze WORD-y miały. WORD-y – niektórzy w komisji mówili „ŁORDY”, czyli, jak rozumiem, łojewódzkie ośrodki ruchu drogowego – to po prostu element maszynerii wyzysku, jaki nasi niemiłościwie nam panujący zmontowali nam ku naszemu utrapieniu – mówił Sośnierz.

We wszystkich krajach jazda autem wygląda tak samo, ale tylko u nas zrobiono z egzaminu jakiś doktorat z mechaniki pojazdowej. U nas oczywiście trzeba zrobić ze wszystkiego cyrk. Kandydaci muszą znać – kiedyś musieli, teraz chyba te pytania wyleciały – wymiary tablicy rejestracyjnej, długość drążka skrzyni biegów. Przez takie rzeczy można było nie zdać egzaminu. Trzeba było znać na pamięć tabele dopuszczalnych prędkości – to chyba nadal jest – pozycje zagłówka. Były też podchwytliwe pytania, np. czy można się zatrzymać pod wiaduktem albo robić jakieś absurdalne akrobacje na placu, jeżdżąc do tyłu po łuku nie wiadomo po co – kontynuował.

Pretekst do wyciągania kasy od ludzi

Prawie w każdym kraju jest łatwiej dostać prawo jazdy niż u nas, ale jakoś wcale nie przekłada się to na to, że jest tam więcej wypadków. To jest szkodliwa bzdura, to jest tylko pretekst do wyciągania kasy od ludzi, którzy po prostu chcą korzystać ze swojego samochodu. Myślę, że gdyby polscy urzędnicy wpadli na pomysł udzielania prawa do chodzenia, gdybyśmy wydawali prawo chodu, na pewno musielibyśmy znać na pamięć rozmiarówki butów europejską i amerykańską, oczywiście z przelicznikiem, właściwości antypoślizgowe różnego rodzaju gumy, musielibyśmy znać definicję chodu, odróżniać nogę wykroczną od zakrocznej – takie pytania by były – kpił Sośnierz.

To, że ta ustawa wprowadza różnice w stawkach, akurat należy pochwalić. To, że egzaminatorom się to nie podoba, to tym lepiej. Znakomicie, że im się to nie podoba. Różnice w tych stawkach mogłyby właśnie spowodować motywację do bardziej przyjaznego podejścia do obywatela. Problem w tym, że konstrukcja tej ustawy jest taka, że ewentualne straty, które wynikają z tej konkurencji, będą i tak przerzucane na podatnika, a więc to jest żadna konkurencja. Gdyby WORD-y były samofinansujące się w oparciu o te stawki, to mogłoby to być elementem zdrowej konkurencji, ale jeśli one osiągną w ten sposób straty, po które później wyciągną rękę do samorządu województwa, to ten wyścig jest bez sensu – wskazywał poseł Konfederacji.

W każdym razie my nie zamierzamy jakoś specjalnie troszczyć się o to, czy w WORD-ach będzie brakowało pieniędzy, czy nie. My nie stoimy tam, gdzie stoją ZOMO i WORD-y, tylko tam gdzie stoją obywatele umęczeni przez ten system wyzysku – podsumował Sośnierz.

REKLAMA