Komunistyczny oficer i oskarżony były premier. Aż 31 kandydatów na prezydenta

Andrej Babisz. Foto: PAP/EPA
Andrej Babisz. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Do wtorku 21 osób złożyło wymagane dokumenty i zadeklarowało chęć ubiegania się o urząd prezydenta Czech. Do 25 listopada br. resort spraw wewnętrznych, który odpowiada za organizację głosowania, musi ocenić podpisy wyborców z poparciem dla kandydatów. Wybory prezydenckie w Czechach odbędą się 13-14 stycznia 2023 r.

Ostateczny termin zgłaszania kandydatów upłynął o godz. 16 we wtorek. Ważność kandydatury ocenia resort spraw wewnętrznych, od którego decyzji można odwołać się do sądu administracyjnego.

REKLAMA

Ubiegający się o prezydenturę musieli złożyć karty z co najmniej 50 tys. podpisów wyborców lub wykazać poparcie 10 senatorów, lub 20 posłów. Obserwatorzy są zdania, że ostateczna lista chętnych do prezydentury będzie liczyć mniej niż 21 osób. Przed pięcioma laty, listy z podpisami złożyło 20 kandydatów, a o urząd prezydenta mogło ubiegać się w pierwszej turze 9 osób.

Jeszcze przed rozpoczęciem weryfikacji podpisów media i eksperci zwracali uwagę na kilka wątpliwości prawnych związanych z procedurą zbierania podpisów. Wiadomo, że jedna z osób aspirujących do prezydentury zgromadziła podpisy m.in. z poparciem od senatorów, których mandat wygasł po wyborach do izby wyższej na przełomie września i października br. Są też kandydaci, którzy zaczęli zbierać podpisy jeszcze przed ogłoszeniem terminu wyborów.

Problemów z zatwierdzeniem kandydatury nie powinni mieć faworyci, do których należą: były generał Petr Pavel; były premier Andrej Babisz; ekonomistka, była rektor uniwersytetu w Brnie Danusze Nerudova; dyplomata, były współpracownik Vaclava Havla i obecny senator Pavel Fischer, a także inny senator Marek Hilszer. Tych dwóch ostatnich kandydowało już w wyborach prezydenckich w 2018 r.

Eksperci podkreślają, że chociaż sondaże faworyzują Pavla i Babisza to badania robione przed rozpoczęciem tak zwanej ostrej fazy kampanii, która nastąpi wraz z ostatecznym opublikowaniem nazwisk kandydatów i wylosowaniem numerów dla komitetów wyborczych, nie są reprezentatywne. Nie brak argumentów, że ponieważ na światło dzienne wychodzą fakty związane ze szpiegowskim kursem, w którym Pavel uczestniczył jeszcze jako oficer komunistycznej armii Czechosłowacji, a Babisz może zostać skazany w toczącym się przeciwko niemu procesie o nadużycia w pozyskiwaniu dotacji unijnych, lista faworytów może się zmienić.

PAP

REKLAMA