
Czy prokuratura rzeczywiście dysponuje nagraniem rozmowy Michała Tuska? Leszek Szymowski kreśli możliwe scenariusze.
Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”
W najnowszym wydaniu naszego magazynu Leszek Szymowski odniósł się do ponownie rozgrzebywanej afery taśmowej. Otóż najpierw „Newsweek” opublikował artykuł wskazujący, że słynne taśmy z restauracji miały trafić do rosyjskich służb. Niejako w kontrze minister Zbigniew Ziobro upublicznił protokoły przesłuchań, z których wynika, że Michał Tusk, syn byłego premiera, miał wziąć wielką łapówkę. Zdaniem Szymowskiego cała sprawa ma oczywiście wymiar polityczny, ponieważ uderza w poszczególne obozy: zarówno Prawo i Sprawiedliwość, jak i opozycję pod postacią Platformy Obywatelskiej. Poza tym z jakiegoś powodu minister sprawiedliwości unikał odpowiedzi na pytanie, czy prokuratura na pewno dysponuje zapisem omawianej rozmowy.
„W środę 19 października Prokuratura Krajowa upubliczniła protokoły przesłuchań Marcina W. – byłego wspólnika Marka Falenty. Łącznie sześć dokumentów. W 2017 i 2018 roku zeznał on m.in., że wręczył 600 tys. euro (dziś ok. 3 mln zł) łapówki M.T., »synowi byłego premiera«. Wszystko zaczęło się, gdy »Newsweek« opublikował głośny artykuł, z którego wynikało, iż Marcin W. zeznał w śledztwie dotyczącym spółki, której współwłaścicielem był Falenta, że »zanim taśmy nagrane w restauracji Sowa i Przyjaciele wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa« w tej sprawie” – wyjaśnia Leszek Szymowski w artykule „Tajemnica jednej taśmy”, który został opublikowana w najnowszym wydaniu naszego magazynu.
Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”
Leszek Szymowski: Gdzie jest taśma?
Jak wskazuje Leszek Szymowski, powrót całej historii, a właściwie histerii tak naprawdę jest przykładem kolejnej politycznej hucpy. Żadnej ze strony nie zależy na wyjaśnieniu sprawy czy powołaniu komisji śledczej z prawdziwego zdarzenia. Natomiast wiele wskazuje na to, że prokuratura wykorzystuje materiały ze śledztw do uderzania w przeciwników obecnego rządu. Można również powiedzieć, że cały spektakl ma za zadanie odwrócić uwagę opinii publicznej od ważniejszych problemów. Na dobrą sprawę nie wiadomo, czy taśma z nagraniem rozmowy z udziałem Michała Tuska rzeczywiście istnieje. Zdaniem Szymowskiego mamy tu trzy możliwe scenariusze.
„W sprawie możliwe są trzy scenariusze. Pierwszy jest taki, że Marcin W. mówił prawdę, a taśma istnieje i prokuratura ją ma. To oznacza, że prowadzi polityczną grę na korzyść partii rządzącej, a nie rzetelnie wyjaśnia afery. Druga możliwość jest taka, że Marcin W. mówił prawdę, ale prokuratura nie ma taśmy. W takiej sytuacji Ziobro w ogóle nie powinien był ujawniać protokółów, aby nie tworzyć atmosfery niepotrzebnej sensacji. W końcu trzecia możliwość: Marcin W. mówił nieprawdę. Wówczas powinien on usłyszeć zarzut składania fałszywych zeznań (polskie prawo przewiduje za to przestępstwo kare do ośmiu lat więzienia)” – wskazuje Leszek Szymowski na łamach „Najwyższego Czasu!”.
Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”