Policja: W przygotowaniach do 11 listopada musieliśmy uwzględniać wojnę

Policja
Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: PAP
REKLAMA

Nie możemy udawać, że wojny na Ukrainie nie ma. Musieliśmy ją uwzględniać w kontekście naszych przygotowań do zabezpieczania obchodów Narodowego Święta Niepodległości – podkreślił rzecznik komendanta stołecznego policji nadkom. Sylwester Marczak.

Rzecznik KSP w rozmowie z PAP był pytany, na ile agresja Rosji na Ukrainę wpływa na bezpieczeństwo obchodów Narodowego Święta Niepodległości.

REKLAMA

– Nie możemy udawać, że wojny nie ma. Musimy ją uwzględniać w kontekście naszych przygotowań i zachowań. Szykując się do zabezpieczeń, uwzględniamy wiele wariantów. Tym najtrudniejszym poświęcamy najwięcej czasu  – zaznaczył policjant.

Nadkomisarz zwrócił uwagę m.in. na przepis wprowadzony tzw. ustawą sankcyjną, który zakazuje stosowania, używania lub propagowania symboli i nazw wspierających agresję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Zgodnie z ustawą za naruszenie zakazu grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2.

Zapytany, czy policjanci spodziewają się prowokacji, rzecznik KSP zaznaczył, że podstawowym celem piątkowych zgromadzeń jest świętowanie rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

– I jestem przekonany, że to jest główny cel wszystkich uczestników zgromadzeń w Warszawie. Musimy jednak uwzględniać warianty negatywne, zwłaszcza teraz, gdy na Ukrainie trwa wojna. Analizując różne zagrożenia, jesteśmy w stanie od lat z sukcesem zabezpieczać najważniejsze wydarzenia w kraju – powiedział.

Jak tłumaczył, uczestnicy obchodów nie muszą z góry zakładać, że może dojść do niebezpiecznych sytuacji. – Ważne jednak, by pamiętano, że w przypadku zagrożeń trzeba szybko informować policjantów. Reakcja na sytuacje niebezpieczne to jest zadanie policji. Jesteśmy przygotowani na wiele wariatów wydarzeń – zapewnił nadkomisarz Marczak.

REKLAMA