Utrzymanie przejętych majątków rosyjskich oligarchów. Płacą podatnicy

Sankcje na Rosję.
Obrazek ilustracyjny / Sankcje na Rosję. / Kolaż: NCzas, źródło: Pixabay
REKLAMA

W odpowiedzi na rosyjską agresję przeciwko Ukrainie kraje zachodnie przyjęły sankcje wymierzone w związanych z Kremlem oligarchów i zajęły część z należących do nich i znajdujących się poza granicami Rosji majątków. Eksperci zwracają jednak uwagę na obciążenia finansowe związane z utrzymaniem zajętych aktywów oraz problemy prawne uniemożliwiające dalsze postępowanie.

Unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders przyznał, że UE zamroziła dotąd środki o wartości 17 mld euro 90 osób związanych z rosyjskim reżimem oraz 300 mld euro rezerw walutowych rosyjskiego banku centralnego.

REKLAMA

Odpowiadając na apele władz ukraińskich przyznał, że „jeśli okaże się, że środki te pochodzą ze źródeł nielegalnych, możliwe będzie przeznaczenie ich na fundusz kompensacyjny dla Ukrainy”.

„Zamrożenie lub zajęcie aktywów – jachtu czy konta w banku – jest dosyć proste. Żeby je jednak trwale przejąć, konieczne jest przedstawienie sądowi dowodu na to, że środki lub własność zostały nabyte przy udziale działalności nielegalnej” – wskazał dziennik „New York Times”.

Już w marcu bieżącego roku Stany Zjednoczone i sojusznicy powołali specjalną grupę do przejmowania majątków rosyjskich oligarchów REPO (ang. Russian Elites, Proxies, and Oligarchs, czyli Rosyjskie Elity, Pełnomocnicy i Oligarchowie).

W konsekwencji wprowadzonych przez USA i Unię Europejską sankcji przejęto m.in. ponad 12 jachtów rosyjskich oligarchów – których wartość wyceniono na co najmniej cztery mld dolarów – oraz szereg luksusowych posiadłości we Włoszech czy na francuskim południowym wybrzeżu, gdzie według dziennika „Le Parisien” zajęto co najmniej 33 wille należące do objętych sankcjami Rosjan.

Z powodu niedostatecznych narzędzi prawnych oraz braku dowodów na nielegalne pochodzenie aktywów trudne jest ich przejęcie i ewentualna sprzedaż. Zajęta tymczasowo własność wymaga konserwacji i utrzymania, których koszt w wielu przypadkach spoczął na podatnikach państw zachodnich.

Według agencji Bloomberg koszt rocznego utrzymania zajętego przez USA jachtu Amadea to niemal 10 mln dolarów, na które składa się m.in. opłacenie załogi inżynierów dbających o to, by na pokładzie nie doszło do wycieku paliwa, ludzi odpowiedzialnych za czyszczenie statku i jego systemów destylacji wody czy opłaty za miejsce w doku.

Eksperci – na których powołała się amerykańska stacja CNBC – zauważyli, że przyjęte sankcje nie zezwalają na wejście w posiadanie jachtów, samolotów czy domów rosyjskich oligarchów, a jedynie na „zamrożenie środków i uniemożliwienie korzystania z zajętej własności”. Zajęte aktywa pozostają we własności oligarchów, którzy nie mogą ich obecnie używać, przekazać ani sprzedać. By ostatecznie przejąć majątek konieczne jest udowodnienie jego powiązania z działalnością nielegalną.

Kto za to płaci?

W celu złagodzenia kosztów konserwacji zajętych jachtów – których utrzymanie we Włoszech i USA spoczywa na podatnikachHiszpania i Francja zezwoliła objętym sankcjami właścicielom jednostek na dokonanie transferów finansowych na rzecz ochrony swoich statków.

Na trudności z dalszym postępowaniem wobec zajętych majątków uwagę zwrócił także brytyjski think tank Royal United Services Institute (RUSI). „Zamrożenia i zajęcia majątków bazujące na przyjętych sankcjach są narzędziami polityki zagranicznej, których nie można pozostawić w próżni. W pewnym momencie środki tę będą musiały być albo uwolnione, albo trwale skonfiskowane” – podkreślono w raporcie.

„Oligarchowie są mistrzami mrocznej sztuki ochraniania rozlokowanych na całym świecie majątków” – podkreślili eksperci CNBC. „Używają sieci firm fasadowych, przepisują majątki na członków rodziny czy współpracowników; jachty są na przykład niemal wyłącznie zapisywane jako własność osób prawnych a nie fizycznych w rejestrach tzw. rajów podatkowych” – dodali.

Jak zauważyli analitycy RUSI, źródła finansowe zajmowanych majątków są „tak historyczne i odległe”, że dawno już poprzez „wypranie” nadano im pozory legalności.

„Praworządność”

Propozycje przejęcia domów oligarchów i ugoszczenia w nich tymczasowo ukraińskich uchodźcówatrakcyjne politycznie, jednak nie mają nic wspólnego z rządami prawa. Prawo własności i prawo do procesu sądowego muszą być respektowane niezależnie od tego, czy przedmiotem sporu są oligarchowie; ignorowanie tych zasad doprowadzi do porównań z rządami autorytarnymi, z którymi chcemy przecież walczyć” – zaznaczono w dokumencie brytyjskiego instytutu.

Jako jedno z możliwych rozwiązań podaje się wprowadzenie zasady „odwrócenia ciężaru dowodu” polegającej na wymogu udowodnienia przez oligarchę legalności uzyskanego majątku. Głównym problemem takiego postępowania byłaby jednak łatwość, z jaką właściciele majątków mogliby przedstawić legalne źródła bogactwa, biorąc pod uwagę wcześniejszej wspomniany czas, jaki minął od pierwotnego – opartego na przestępstwie – sposobu jego zdobycia.

Kolejną metodą mogłoby być zastosowanie konceptu „przestępczości przez stowarzyszenie”, według którego oskarżonego można powiązać z szerszą działalnością o charakterze kryminalnym. W tym przypadku konieczne byłoby dowiedzenie świadomego członkostwa w takim przedsięwzięciu – w tym przypadku w skorumpowanym rządzie rosyjskim – oraz określenie Rosji jako reżimu kleptokratycznego.

Odpowiadając na wyzwania finansowe związane z przejmowanymi aktywami rosyjskich oligarchów członek Izby Reprezentantów USA Greg Stanton zaproponował pod koniec września ustawę uniemożliwiającą przeznaczanie środków budżetowych na utrzymanie dóbr zajętych w następstwie rosyjskiej inwazji na Ukrainę.Amerykańscy podatnicy nie powinni ponosić kosztów utrzymania luksusowych dóbr skorumpowanych osób wspierających zbrodniarza wojennego – powiedział wówczas Stanton.

Poważniejsze wyzwania prawne stoją jednak przed Unią Europejską, gdzie w systemach niektórych państw naruszenia sankcji – o co oskarża się oligarchów – nie funkcjonują nawet jako przestępstwo. UE pracuje obecnie nad tym, by to zmienić – poinformowała w listopadzie agencja Bloomberg.

REKLAMA