Covid dobry na wszystko. Warszawscy radni dopiero teraz TO zrobią

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Pod pretekstem covida urzędnicy zmienili szereg przepisów prawnych i wprowadzali wiele udogodnień dla samych siebie. Na przykład warszawscy radni przez ponad dwa lata nie uznali za stosowane, by obradować w trybie stacjonarnym. Dopiero teraz się to zmieni.

W czwartek, 17 listopada, po raz pierwszy od ponad dwóch lat, stołeczni radni wrócą do obrad w trybie stacjonarnym.

REKLAMA

Od ogłoszenia pandemii koronawirusa warszawscy radni obradowali wyłącznie w trybie zdalnym. W ten sposób tworzono pozory dyskusji, w ten sposób głosowano.

Pozwalały na to przepisy stworzone w imię walki z wirusem. O tym, czy posiedzenia będą się odbywać stacjonarnie, czy zdalnie, decydował wyłącznie przewodniczący danego organu. W przypadku Rady Warszawy to Ewa Malinowska-Grupińska (KO). Nieprzerwanie przez ponad dwa lata utrzymywała, że pracę radnego należy wykonywać zdalnie, bo covid.

W październiku prawo zmieniono. Teraz o zdalnym trybie prowadzenia obrad musi zdecydować większość. Tę w Warszawie ma KO, więc w teorii może zagłosować tak, by do urzędu nie trzeba było przychodzić, ale podobno nie wszyscy są do tego przekonani. Po prostu w tym momencie już nie wypada się „wykręcać” covidem.

Posiedzenie Rady Warszawy 17 listopada będzie wyjątkowe. Wszystko dlatego, że najpierw zostanie dokończona poprzednia sesja, prowadzona jeszcze zdalnie, więc w takiej samej formie zostanie sfinalizowana. I dopiero po niej radni przyjadą do urzędu, na następne posiedzenie, już stacjonarne.

REKLAMA