
„Szef okręgu Ruchu Narodowego w Wielkopolsce i asystent społeczny posła Konfederacji Roberta Winnickiego, Ryszard Oszmian, został zarejestrowany jako Tajny Współpracownik w kartotekach Służby Bezpieczeństwa” – podaje portal i.pl. Sam zainteresowany wypiera się zarzutów i przypomina, że był lustrowany przed startem w wyborach.
Portal i.pl podaje, że w „kartotekach Instytutu Pamięci Narodowej można znaleźć kartę personalną Ryszarda Oszmiana z informacją o »pozyskaniu« do współpracy Tajnego Współpracownika Służby Bezpieczeństwa”.
„Oficerem pozyskującym do współpracy, jak wynika z dokumentów, był mł. chor. W. Kałużyński, status pozyskania: dobrowolność” – czytamy w artykule.
Oszmian miał mieć pseudonim operacyjny „Ryś”. „»Data pozyskania« to: 18.06.1984 r. W rubryce: »Do jakiego zagadnienia pozyskany«, wpisano odręcznie »Konflikty społeczne« i niżej »kontrola środowiska młodzieżowego«” – podaje serwis.
W wątpliwość prawdziwość informacji może podawać fakt, że „oba te wpisy zostały jednak przekreślone prawdopodobnie 26.09.85 r.”.
Pod dokumentem podpisać się miał zastępca szefa Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych ds. Służby Bezpieczeństwa w Szamotułach k. Poznania, mjr mgr M. Bartoszewski.
Polityk narodowców się wypiera
– Nic mi o tym nie wiadomo. To ciekawe, bo brałem parę razy udział w wyborach, składałem oświadczenie lustracyjne i nic nie wykryto. Nie ma nigdzie żadnego zarzutu, że komuś zaszkodziłem. Przeciwnie, to mnie zaszkodzili – powiedział polityk Ruchu Narodowego.
– Nie chciałem swojej teczki otwierać, bo osoba, która na mnie donosiła już nie żyje. Jakbym zobaczył inne rzeczy, to moja wiara w ludzi chyba by się trochę załamała. A to, że tam ktoś mnie zapisał, to równie dobrze mogliby mnie zapisać do Stasi, byłoby to równie wiarygodne… – dodał narodowiec.
Szef Ruchu Narodowego w Wielkopolsce potwierdził jednak, że agenci SB interesowali się jego zakładem pracy „jak każdym innym”, ale nie mieli żadnej sprawy, na którą mogliby go złapać.
– No, że byłem, np. kochający inaczej albo coś ukradłem, nic na mnie nie mieli – mówi Oszmian.
Lider narodowców w Wielkopolsce przyznaje, że gdy w latach 80. był zastępcą komórki ZSMP w Szamotułach, to agenci przychodzili wypytywać go o różne sprawy.
– Przychodzili i pytali, co słychać w organizacjach młodzieżowych, ale ja robiłem wszystko jawnie. Wie pan, tutaj jakieś oświetlenie przystanku, tutaj jakiś czyn społeczny, jakiś turniej młodzieżowy się zrobiło… – opowiada polityk.
Narodowiec stwierdza jednak, że po pierwsze nie mówił agentom niczego, a po drugie i tak „nie miał wówczas żadnych kontaktów, których »oni« by nie znali”.
Po rozmowie z portalem lider wielkopolskich narodowców przyznał, że sam jest ciekawy, o co chodzi i będzie chciał sprawę wyjaśnić.
30 km/h w prawie całej Warszawie? Konfederacja interweniuje ws. głupich przepisów [VIDEO]