Braun: „Gdyby to było normalne miejsce pracy, już dawno bylibyśmy już w sądzie” [VIDEO]

Grzegorz Braun. / Foto: PAP
Grzegorz Braun. / Foto: PAP
REKLAMA

Po środowym incydencie podczas posiedzenia Sejmu Konfederacja postanowiła wystąpić z wnioskiem o odwołanie Małgorzaty Gosiewskiej z funkcji wicemarszałka. Chodzi o jej skandaliczne słowa skierowane pod adresem Grzegorza Brauna.

Braun podziękował wszystkim, którzy już na sali sejmowej dali wyraz swojemu zniesmaczeniu zachowaniem Gosiewskiej.

REKLAMA

– Bardzo proszę o niepersonalizowanie tej kwestii. Bardzo proszę o nieużalanie się nade mną, bo ja osobiście tego nie czynię – zastrzegł Braun.

– My się tutaj upominamy o standardy, upominamy się zatem nie pro domo sua i tylko dla siebie, egoistycznie, upominamy się o te standardy dla wszystkich – mówił, dodając, że „większe kluby (…) podlegają również tej samej presji, temu samemu besztaniu, temu samemu sprowadzaniu mandatu poselskiego do poziomu karty rowerowej i legitymacji szkolnej – bo takie standardy wprowadza marszałek Sejmu – i w ślad za nią, wicemarszałkowie”.

Ostra pyskówka w Sejmie. Gosiewska zwyzywała Brauna [VIDEO]

Braun zaznaczył, że „te przejawy braku zdolności do słuchania ze zrozumieniem, na co reakcją jest agresja ze strony członków prezydium Sejmu, to nie jest eksces jednorazowy w wykonaniu akurat tej pani”.

– To jest norma Sejmu IX kadencji, to jest norma, której dorównuje niestety z rzadkimi wyjątkami, ale właściwie chyba całe Prezydium. To przemocowe Prezydium, zjednoczona łże-prawica i totalna opozycja – dodał. Jak zaznaczył, w Prezydium nie ma Konfederacji.

– Właśnie Konfederacja została do tego Prezydium niedopuszczona. Nasz przedstawiciel, biorący udział w Konwencie Seniorów, mógł zatem obserwować tylko, że zachowania marszałek Gosiewskiej są w pełni akceptowalne dla pozostałych członków Prezydium, że oni wręcz wyrażają ukontentowanie, ponieważ jest to porozumienie ponad podziałami, przemocowa większość, która stosuje tutaj, w Sejmie, standardy antycywilizacyjne. Etyka sytuacyjna – prawdziwe i dobre jest to, co dla nas akurat dobre i aktualnie użyteczne – dodał.

– Gdyby ktoś chciał wygrać jakieś fanty, to ogłaszam plebiscyt na wyszukanie w protokołach posiedzeń tej kadencji jakichkolwiek słów nieparlamentarnych, których użyliby posłowie Konfederacji, w tym ja niegodny. My nie używamy słownictwa nieparlamentarnego. My, owszem, budujemy czasem, właśnie być może dla niektórych członków Prezydium trudno w pełni i od razu zrozumiałe figury retoryczne, ale brak zdolności do słuchania ze zrozumieniem nie upoważnia nikogo do pomiatania mandatem poselskim – wskazał.

– Nie moją osobą akurat, nie moim nazwiskiem. Tu chodzi o mandat poselski – zastrzegł Braun.

– I jeżeli dziś państwo to zaakceptujecie w odniesieniu do posła Konfederacji, no to cóż, nikt nie będzie bezpieczny i każdy będzie narażony na taką demodyktaturę, z jaką mamy do czynienia w wykonaniu Prezydium Sejmu IX kadencji – przestrzegł.

– Nie idą, szanowni państwo, po nas – idą po was, tylko że Konfederacja akurat stoi pierwsza na drodze – dodał polityk.

W odpowiedzi na pytanie jednego z dziennikarzy Braun podkreślił, że jest „celem permanentnego mobbingu”. – Gdyby to było normalne miejsce pracy, no to już dawno bylibyśmy już w sądzie i poza sądem z wygranymi procesami o nękanie, mobbing, dyskryminację. To jest faktem – wskazał.

– Ja jestem okradany przez to Prezydium Sejmu, które wzięło na zakładnika moją rodzinę – żonę i dzieci. Jestem okradany na dwie trzecie mojego tutejszego, tu mi przysługującego dochodu. Dla państwa to nie jest temat, ale to jest fakt – zaznaczył.

– Do końca tej kadencji, nawet dłużej, zaprojektowano te bezprecedensowe kary. Figuruję w rekordowej liczbie postępowań Komisji Etyki Poselskiej – dodał Grzegorz Braun.

REKLAMA