Afgańczyk zadał 31 ciosów nożem homoseksualiście

Policjant francuski na ulicy Paryża. Fot. ilustr. Twitter Prefektury.
Policjant francuski na ulicy Paryża. Fot. ilustr. Twitter Prefektury.
REKLAMA

Front lewicy wcześniej czy później pęknie. Nie daje się bowiem pogodzić interesów feministek i np. transwestytów (kłótnia literki „L” z literką „T” ze skrótu LGBT), imigrantów wyznających islam z „lewicą laicką”, libertynów z feministkami (słynna akcja meetoo), czy np. abolicjonistów ze zwolennikami eutanazji (zakaz kary śmierci dla zbrodniarzy i kara śmierci dla starych, czy chorych), a lista ta jest długa.

Najnowszy przykład pękania zjednoczonego frontu rozmaitego lewactwa dotyczy relacji LGBT, a właściwie literki „G”, ze zwolennikami masowej migracji. Migranci okazują się mało „uświadomieni” i spontanicznie odrzucają pewne zaloty ze strony bardziej „wysublimowanej” subkultury lewicy.

REKLAMA

Przykładu dostarczają tu wydarzenia w Paryżu, gdzie 73-letni gej został zasztyletowany przez Afgańczyka, którego gościł w swoim domu. Ofiara otrzymała 31 ran kłutych.

Migrant został aresztowany. Do tragedii doszło w 19. dzielnicy Paryża. Podejrzany, niejaki Seyed Abolfaz A., został osadzony w areszcie i śledztwo trwa. Nie wiadomo tylko komu współczuć – Afgańczykowi, który ściągnięty do Francji doświadczył być może „kulturowego szoku”, czy 73-letniemu homoseksualiście, który nietrafnie ulokował „uczucia”?

Źródło: Valeurs Actuelles

REKLAMA