„Klimatyści” przystopowali. Deklaracja po szczycie egipskim „mało ambitna”

COP27
REKLAMA

Realia życia jednak korygują pomysły najbardziej radykalnych „klimatystów”. Konferencja klimatyczna ONZ przyjęła dopiero w niedzielę rano, niemal „rzutem na taśmę” deklarację końcową. Jest dość ogólna i podobno „kompromisowa”. Deklaracja wzywa do „szybkiej” redukcji emisji gazów cieplarnianych i potwierdza cel ograniczenia globalnego ocieplenia do 1,5 st. C. Konkretów jednak nie ma.

Konferencja klimatyczna ONZ odbyła się w Sharm el-Sheikh w Egipcie. Byli na niej prezydenci, w tym Andrzej Duda, a później przez wiele dni „eksperci” zajmowali się nad brzegiem Morza Czerwonego klimatem. Ustalenia są krytykowane przez niektóre kraje jako niewystarczająco ambitne.

REKLAMA

Deklaracja COP 27 rodziła się „w bólach” – stwierdza AFP. Ostateczny tekst został przyjęty m.in. przez UE i ONZ z „rozczarowaniem”. Na plus zalicza się „historyczne porozumienie w sprawie funduszu pomocy biednym krajom w radzeniu sobie ze szkodami klimatycznymi”. Jednak zwrócono uwagę, że padły „nowe ambitne propozycje w zakresie redukcji gazów cieplarnianych”.

Negocjacje znacznie przekroczyły ich planowany harmonogram, co może świadczyć, że religia klimatyzmu straciła w czasach kryzysu energetycznego sporo „wiernych”. Konferencja klimatyczna ONZ zakończyła się w sumie z jednodniowym opóźnieniem.

„Musimy teraz drastycznie zredukować emisje, a to jest pytanie, na które ten COP nie dał odpowiedzi” – ubolewał sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres na koniec tego zlotu. „Eksperci” twierdzą, że obecne zobowiązania państw sygnatariuszy porozumienia nie pozwalają nawet powstrzymanie wzrostu temperatury do 2°C w porównaniu z erą przedindustrialną.

Ma być +2,4°C do końca stulecia, ale przy obecnym tempie emisji podobno dojdzie do „katastrofalnego +2,8°C”. Na „ocieplenie” zwala się ostatnio wszystkie katastrofy naturalne – powodzie, susze, mrozy, pożary.

Kolejny COP zwołano pod koniec 2023 roku w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Na razie wiele „postępowych” krajów uznało, że tekst wypracowany przez prezydencję egipską stanowi „krok wstecz”. Wcześniej wyklinano węgiel, ale kiedy pojawiły się zarzuty wobec gazu i ropy, okazuje się, że takie kraje jak Arabia Saudyjska, Iran czy Rosja przestały być „wyrywne”.

Źródło: AFP

REKLAMA