
Niepowodzeniem zakończyły się rozmowy „energetyczne” w Brukseli. Propozycje KE, zbieżne w dużej mierze z interesami Niemiec, napotkały opór kilku krajów. Ostry sprzeciw zgłaszali m.in. Grecy, zastrzeżenia mieli Hiszpanie.
– Ani rynek, ani przedsiębiorcy, ani odbiorcy indywidualni nie oczekują maksymalnej ceny gazu na poziomie 275 euro za MWh – podkreśliła w Brukseli minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, a propozycję Komisji Europejskiej w tej sprawie nazwała „żartem”.
Szefowa resortu klimatu podczas czwartkowej konferencji w Brukseli podkreśliła, że spotkanie, w którym uczestniczyła miało się skończyć przyjęciem maksymalnej ceny na gaz w UE. Tak się jednak nie stało.
– Ten dokument, który otrzymaliśmy nie był dokumentem, który pozwala na głębszą dyskusję. Ta cena tam zaproponowana w wysokości 275 euro jako cena maksymalna, czy mechanizm, nie jest absolutnie to, co rynek, czego przedsiębiorcy w Polsce, czego odbiorcy indywidualni, czego Europa oczekuje. Uznaliśmy ten dokument za rodzaj żartu, który dopiero ma nas do prawdziwej dyskusji, prawdziwej pracy nakłonić – powiedziała szefowa MKiŚ.
Minister Moskwa poinformowała, że przyjęty kompromis zakłada, że dwa zaproponowane przez Komisję dokumenty – jeden dotyczący platformy zakupowej, a drugi ws. ułatwień dla inwestycji w odnawialne źródła energii – miałby być głosowane, po zakończeniu dyskusji na temat cen maksymalnych gazu w grudniu.