„Byliśmy królikami doświadczalnymi”. W Szwecji opamiętanie i dyskusja

Drag Queen Story Hour - akcja czytania dzieciom historyjek o zmiennopłciowcach. Obrazek ilustracyjny/Zdjęcie: Live Site News
Obrazek ilustracyjny/Zdjęcie: Live Site News
REKLAMA

Kwestia „leczenia” młodych „osób transpłciowych” stanęła w centrum debat społecznych w progresywnej Szwecji. Powoli przychodzi opamiętanie po modzie na zmiany płci, a ci, którzy doświadczyli tego na własnej skórze dzisiaj mówią – „byliśmy królikami doświadczalnymi”…

W 1972 r. Szwecja jako pierwszy kraj na świecie uznała istnienie „osób transpłciowych” i „pomagała im odnaleźć się w społeczeństwie”. Po pól wieku przyszło opamiętania i w tym roku nie będzie już udzielać się młodzieży leczenia hormonalnego, poza wyjątkowymi okolicznościami.

REKLAMA

Magazyn „My, Europejczycy” 24 listopada 2022 r. przytacza historię Angeli Sämfjord, znanej psychiatry dziecięcej, która założyła jedną ze szwedzkich klinik dla „dzieci transpłciowych”. W 2018 roku zrezygnowała z takich praktyk, gdy dowiedziała się o ekscesach i nadużyciach, które miały miejsce w szpitalach w całym kraju.

Zaniepokoiła się błędnymi diagnozami, które sprowadziły na młodych ludzi straszne nieszczęścia. Dzisiaj opowiada: „Kiedy tam pracowałam, blokowaliśmy dojrzewanie dorastających dziewcząt od 12 roku życia lekami, chociaż to złożona diagnoza. Spotkałam wielu pacjentów, którzy przychodzili na konsultacje w sprawie zmiany płci, a mieli zupełnie inne problemy psychiczne”.

Wyjaśnia, że 25 procent dzieci, którym zaserwowano „zmianę płci” w rzeczywistości było dziećmi autystycznymi. „Myślę, że Szwecja się zgubiła. Byliśmy szybsi niż nauka. Nawet jeśli intencją było dobro naszych pacjentów, udzielaliśmy pomocy medycznej bez wystarczających powodów” – dodaje.

W 2019 roku powstał film dokumentalny „The Trans Train” autorstwa dziennikarki Caroliny Jemsby, który wywołał w społeczeństwie niemal porażenie prądem. Film pokazał w szczególności ryzyko, jakie ponoszą nastolatki podczas terapii hormonalnej. „Byliśmy królikami doświadczalnymi. Przeprowadzali eksperymenty bez podstaw naukowych. Kto tak robi w medycynie?” – opowiadała w filmie jedna z dawnych „pacjentek”.

W filmie znalazły się opinie, że podawanie hormonów w celu zmiany płci np. zwiększa ryzyko raka, chorób układu krążenia i zakrzepicy. Przez cztery lata obserwowano nastolatki i osoby transpłciowe, które obecnie żałują zmiany płci.

„Nic więcej nie mogę zrobić dla mojego ciała. Operacja i cała reszta jest nieodwracalna. Nigdy nie odzyskam głosu. Nie odzyskam moich piersi, moich organów. Nic więcej nie możemy zrobić” – mówi jeden z „królików”. Zeznania zebrane przez Carolinę Jemsby ujawniły również presję, jaką lekarze byli w stanie wywierać na rodziców tych nastolatków.

„Wielu rodziców, którzy sprzeciwiali się takiemu „leczeniu” swojego dziecka i prosili o poczekanie, było nazwanych transfobami” – mówi dziennikarka. Kliniki dla transpłciowych nastolatków posunęły się nawet do tego, że zgłaszały takich rodziców do… opieki społecznej, jako szkodzących swoim dzieciom.

Adnotacja o „transpłciowym dziecku w rodzinie i transfobicznych rodzicach” mogła wywołać spore problemy dla takich zadenuncjowanych rodzin.

REKLAMA