
Po fiasku programu „Mieszkanie Plus”, rząd szykuje kolejny, który rzekomo ma ułatwić kupno mieszkań. Co tym razem może pójść nie tak?
Kilka lat temu PiS ogłaszał sztandarowy program „Mieszkanie Plus”, w ramach którego miało został wybudowane 3 miliony mieszkań.
Okazał się kompletną klapą, której rząd nie jest w stanie przykryć różnymi propagandowymi sztuczkami. Ostatecznie w ramach programu powstało ok. 40 tys. mieszkań.
Teraz rząd chce ponownie interweniować na rynku mieszkań. Nowy program zakłada kredyty mieszkaniowe z niskim oprocentowaniem. Rozwiązanie ma być tylko dla tych, którzy kupują pierwsze mieszkanie.
– Zauważamy, że inwestorzy wstrzymują się z rozpoczynaniem budów. To jest związane z rynkiem kredytowym. Mniej osób decyduje się na wzięcie kredytów ze względu na wysokie stopy procentowe. Stąd propozycje Jarosława Kaczyńskiego, nad którymi pracujemy, dotyczące kredytów z niską stopą procentową dla pewnej części społeczeństwa, dla tych, którzy kupują pierwsze mieszkanie – oznajmił wiceminister rozwoju Piotr Uściński.
Według rządowych planów młode rodziny mogłyby dostawać kredyt na mieszkanie na 2 proc., a z programu mogłoby korzystać nawet 50 tys. rodzin rocznie.
Eksperci od rynku nieruchomości wieszczą jednak kolejną klapę. Jak podkreślają, nie są znane żadne szczegóły ustawy, nie ma konsultacji z ludźmi, którzy znają branżę, a za tworzenie przepisów biorą się urzędnicy, którzy zazwyczaj są oderwani od rzeczywistości.
Według Tomasza Błeszyńskiego, poruszającego się w branży nieruchomości, rządowe propozycje są w praktyce tylko „administracyjnym dziełem”, oderwanym od realiów rynku.
– Obawiam się, że najnowsze pomysły rządu nie naprawią sytuacji na mieszkaniowym rynku, ich celem zaś jest głównie złapanie dodatkowych punktów przed wyborami. Tymczasem w rzeczywistości należałoby zrobić gruntowną reformę polityki mieszkaniowej w Polsce. W obecnej sytuacji nowy program niczego nie zmieni – mówi dla money.pl Błeszyński.