Czy ministerstwo rolnictwa chciało handlować ukraińskim zbożem? „Henryk Kowalczyk próbował nakłonić państwowe spółki”

Wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk podczas posiedzenia senackiej komisji rolnictwa i rozwoju wsi w Senacie, 10 bm. Senatorowie rozpatrzą projekt ustawy o ułatwieniach w prowadzeniu handlu w piątki i soboty przez rolników i ich domowników. (sko) PAP/Rafał Guz
Wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk podczas posiedzenia senackiej komisji rolnictwa i rozwoju wsi w Senacie, 10 bm. Senatorowie rozpatrzą projekt ustawy o ułatwieniach w prowadzeniu handlu w piątki i soboty przez rolników i ich domowników. (sko) PAP/Rafał Guz
REKLAMA

Czy wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk próbował nakłonić państwowe spółki do handlu ukraińskim zbożem? Media zadają pytania.

Jak podawał w maju tego roku portal tygodnik-rolniczy.pl, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk zaliczył wówczas dosyć ciekawą wypowiedź. „W kwestii wywozu ziarna chcemy skorzystać z potencjału Spółek Skarbu Państwa, ale przede wszystkim z potencjału prywatnych przedsiębiorców, tych, którzy byli do tej pory też tradycyjnymi importerami zbóż z Ukrainy” – stwierdził wicepremier w rządzie PiS. Następnie w czerwcu został powołany pełnomocnik ds. współpracy z Ukrainą Rafał Mładanowicz, który według medialnych doniesień miał jeździć po państwowych elewatorach, badając możliwości składowania ukraińskiego zboża. Oczywiście Ministerstwo Rolnictwa zdementowało te plotki, podnosząc, że chodziło jedynie o kontrolę sytuacji przed żniwami. Zastanawiają jednak dymisje prezesów spółek, do których doszło jeszcze w czerwcu i lipcu.

REKLAMA

„Prawda zdaje się wyglądać nieco inaczej. Otóż według pojawiających się doniesień to właśnie wicepremier oraz minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk próbował nakłonić państwowe spółki do handlu zbożem ukraińskim, w szczególności kukurydzą. Podejmowane działania nie miały na celu weryfikacji stanu faktycznego, tylko były elementem presji na kierownictwa spółek państwowych. Skoro KGS i Elewarr nie zaangażowały się w handel ukraińską kukurydzą, wymieniono prezesów tych spółek. 20 czerwca stracił funkcję prezes KGS Krzysztof Kowa, a 13 lipca – prezes Elewarru Daniel Alain Korona. Odwołanie Korony nastąpiło tuż po jego publicznych wypowiedziach na początku lipca br, w których jednoznacznie stwierdzał, że Elewarr nie kupował ukraińskiego zboża i deklarował kupno zbóż od polskich rolników” – podaje portal propolski.pl.

Ukraińskie zboże zamiast polskiego?

Pod koniec lipca doszło do porozumienia międzynarodowego ws. otwarcia korytarza zbożowego przez Morze Czarne, więc problem napływu ukraińskiego zboża wyraźnie osłabł. Najwyraźniej resort zrezygnował ze swoich pomysłów, ponieważ 31 sierpnia Elewarr opublikował komunikat, w którym zadeklarował, że nie prowadził, nie prowadzi i nie będzie prowadzić skupu zbóż z Ukrainy. Warto jednak zadać pytanie, czy rzeczywiście minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk próbował nakłonić państwowe spółki do składowania ukraińskiego zboża w celu jego odsprzedaży na rynku krajowym lub zagranicznym, i to w przededniu okresu żniwnego.

„Warto zauważyć, że »czarnym koniem« w wyścigu o prezesurę Elewarru miał być właśnie pełnomocnik ds. współpracy z Ukrainą Mładanowicz. Kiedy media obiegły wieści o wspólnych fotografiach przedstawiciela ministerstwa z prominentnymi politykami Polskiego Stronnictwa Ludowego, działacz stracił szansę na intratne stanowisko. Ciekawym aspektem sprawy jest również kwestia wypowiedzi Mładanowicza w Internecie, który jeszcze niedawno nie ukrywał swojej niechęci wobec pisowców i grupy trzymającej władzę. Swojej frustracji dawał upust w mediach społecznościowych, gdzie występował jako zagorzały apologeta protestów rolniczych” – donosi natomiast serwis polskaracja.pl.

REKLAMA