W Niemczech banki zaczynają tracić cierpliwość. W ciągu dwóch lat co najmniej 800 bankomatów zostało zaatakowanych i okradzionych przy użyciu materiałów wybuchowych. Zjawisko przybrało takie rozmiary, że banki rozważają zamykanie swoich bankomatów na noc.
Niemcy mówią o zorganizowanych gangach, ale raczej nie chodzi o Polaków, którzy nie czekając na międzynarodowe układy wzięli w swoje ręce sprawy „reparacji” wojennych. Bazą wypadową złodziei ma być bowiem Holandia.
Średnio w Niemczech dochodzi do więcej niż jednego ataku na bankomaty dziennie. Około 800 dystrybutorów zostało w Niemczech zmuszonych w ciągu ostatnich dwóch lat, coraz częściej za pomocą materiałów wybuchowych.
Tryb działania bywa podobny: w środku nocy ma miejsce eksplozja i bandyci starają się przejąć pieniądze. Jednorazowy łup to nawet 80 000 euro. W samym tylko rejonie Frankfurtu w 2021 r. skradziono ponad 2,5 mln euro w gotówce.
Według policji napady są dziełem zorganizowanych siatek, które opanowały posługiwanie się materiałami wybuchowymi i często uciekają po napadzie z prędkością nawet ponad 300 km/h w kierunku Holandii. Na granicy zorganizowano specjalne patrole policyjne, ale ich skuteczność nie jest duża.
Wśród proponowanych rozwiązań jest dostęp do dystrybutorów w godzinach od 23:00 do 6:00 tylko wtedy, gdy znajdują się one wewnątrz budynków. Niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych obawia się, że w końcu takie ataki przyniosą ofiary i poprosiło banki o większe inwestycje w bezpieczeństwo dystrybutorów.
Źródło: France Info