Francja niezbyt obawia się Polaków

Damian Szymański, Robert Lewandowski oraz Jakub Kiwior podczas meczu z Argentyną.
Damian Szymański, Robert Lewandowski oraz Jakub Kiwior podczas meczu z Argentyną. / foto: PAP/EPA
REKLAMA

„Robert Lewandowski i jego koledzy staną na drodze do Francji w niedzielę o godzinie 16:00, w 1/8 finałów na stadionie Al-Thumama” – przypominają francuskie media. Zaraz jednak dodają, że Polacy „przegrali 0:2 z podopiecznymi Lionela Scaloniego i ledwo awansowali”.

Zresztą podobno przeciwnik Les Blues jest „bez znaczenia” – mówił Antoine Griezmann po porażce Francji z Tunezją 0:1. Polska to „przeciwnik, z którym reprezentacja Francji nie spotykała się od… 2011 roku”. Wówczas Francja wygrała 1:0 po samobójczym trafieniu Jodłowca.

REKLAMA

Media przypominają wyniki wszystkich konfrontacji – osiem zwycięstw Francji, pięć remisów i trzy sukcesy Polski, w tym ważny sukces z 1982 roku w meczu o trzecie miejsce na mundialu z 1982 w Hiszpanii. Był to jedyny mecz na mundialu pomiędzy tymi drużynami.

W Paryżu niezbyt się Polaków obawiają. Rozważanie dotyczą raczej tego, czy Olivier Giroud zostanie królem strzelców ? Wskazują, że do powstrzymania jest jedynie Robert Lewandowski – „maszyna do zdobywania bramek”.

Pocieszają się jednak, że Dayot Upamecano, Benjamin Pavard i Kingsley Coman dobrze go znają, ponieważ trenowali z nim przez długi czas w Bayernie Monachium. Ousmane Dembélé i Jules Koundé byli świadkami jego transferu do FC Barcelony zeszłego lata. Jednak „w wieku 34 lat Polak jest na szczycie swojej kariery”.

Mecz ma być „pojedynkiem wyjątkowych strzelców”, rywalizacji „Lewego” z Kylianem Mbappé, czyli „walką pokoleń” – jak stwierdzają francuskie media: „to dwóch gigantów, którzy nie spotkali się na boisku od 2020 roku i finału wygranego przez Bayern z PSG”.

Poza Lewandowskim, wyróżniają jeszcze „bramkarza Juventusu Wojciecha Szczęsnego i znakomitego rozgrywającego Neapolu Piotra Zielińskiego”. Dodają, że „Czesław Michniewicz ma też kilku znanych zawodników z Francji, Arkadiusza Milika (wypożyczony do Juve z OM), Kamila Grosickiego (ex-Rennes ), Kamila Glika (ex-Monaco), czy nawet Grzegorza Krychowiaka (ex-PSG). Do tego Przemysław Frankowski, który gra obecnie w RC Lens”.

Polacy „mimo obronnej gry, czy małej szybkości na skrzydłach, i tak zajęli drugie miejsce w grupie” – dodają. I cytują polskiego trenera, że pomimo krytyki poziomu gry, „liczy się wynik”.

REKLAMA