„Zero covid”. Chińczycy będą protestować w Warszawie. Sommer: Czy policja potraktuje ich tak samo, jak traktowała Polaków?

Tomasz Sommer
Tomasz Sommer. / Foto: PAP
REKLAMA

Bunt, jakiego współczesne Chiny jeszcze nie widziały, trwa, a temat coraz częściej przebija się do maistreamowych mediów. W Warszawie odbędzie się nawet manifestacja. Tomasz Sommer, pytając o zachowanie policji, przypomina, że protestujących Polaków władza w Warszawie także traktowała ostro.

W Chinach od przeszło tygodnia trwają protesty przeciwko surowej polityce „walki z koronawirusem”. Ocenia się, że to największy bunt od czasów wydarzeń na placu Tiananmen w 1989 roku.

REKLAMA

Za bezpośrednią przyczynę wybuchu protestów w wielu chińskich miastach uznaje się pożar budynku w Uruczmi. W płomieniach zginęło 10 osób. Ludzie są przekonani, że do tragedii by nie doszło, gdyby nie surowa polityka covidowa, czyli zamykanie ludzi w domach pod pretekstem „walki z koronawirusem”. W ramach tejże walki zaspawano nawet drzwi wyjścia ewakuacyjnego, przez co ludzie nie mieli jak uciekać.

Władza na protesty – w zależności od regionu – reaguje różnie. Widzieliśmy obrazki pałowania, aresztowań demonstrantów, ale widzieliśmy też ugięcie się pod presją ludu. Tak jest chociażby w Kantonie, który właśnie zniósł większość koronarestrykcji.

W geście solidarności z rodakami Chińczycy w Warszawie zorganizują marsz „ku pamięci”, na który zapraszają wszystkich. Odbędzie się on w najbliższą sobotę (3.12) przed stołecznym biurem Parlamentu Europejskiego.

Jak zapowiadają organizatorzy, podczas wydarzenia upamiętnione zostaną ofiary pożaru w Urumczi. Ponadto będą domagać się uwolnienia aresztowanych manifestantów, odejścia od polityki „zero covid” czy „przeprowadzenia dochodzenia w sprawie nielegalnego łańcucha zysków z badań PCR i budowy szpitali tymczasowych”.

W Polsce podobne nastroje przeżywaliśmy dwa lata temu. Lockdown w wersji polskiej był wprawdzie łagodniejszy niż w wersji chińskiej, to władza w Warszawie także usiłowała zamykać ludzi w domach pod pretekstem „walki z koronawirusem” i wymyślała różne dziwne rzeczy.

Wówczas w dużych miastach wybuchały protesty przeciwko takiej polityce, a policja często zachowywała się irracjonalnie. Otaczała protestujących, wyłapywała ludzi bez masek, wystawiała mandaty za niezachowanie należytej odległości czy za udział w „nielegalnych” zgromadzeniach. Dochodziło także do aresztowań. Po miesiącach sądy często mandaty anulowały, a aresztowania uznawały za bezzasadne.

Ciekawa jest także reakcja mediów mainsteramowych. Dziś wydają się wspierać walkę Chińczyków o wolność, protestom poświęcają wiele uwagi. Tymczasem gdy protestowano w Polsce, to demonstracje albo marginalizowano, albo uczestników stygmatyzowano i zarzucano im chociażby, że pośrednio są „zabójcami”.

W tym kontekście zapowiadany przez Chińczyków protest w Warszawie skomentował Tomasz Sommer, redaktor naczelny nczas.com.

„Ciekawe czy Polska policja potraktuje ich tak samo, jak traktowała w takich sytuacjach Polaków? Zostaną otoczeni?” – pyta Sommer.

REKLAMA