
W Austrii ceny w ośrodkach narciarskich rosną. Wszystko podrożało od 20 do 30%. Przyjemność zjeżdżania po ośnieżonych stokach będzie w tym roku kosztować znacznie więcej. Wzrost cen zwala się rzecz jasna na kryzys energetyczny.
Po czasach koronawirusa to nowy cios dla ośrodków narciarskich. Podobnie jak we wszystkich stacjach narciarskich drożeją wyciągi, więcej kosztuje użycie armatek śnieżnych. Rosną więc i ceny biletów.
„Inflacja dotyka wszystkich i jasne jest, że ma wpływ” – mówi Klaus Steinlechner, dyrektor generalny wyciągów narciarskich w Obertauern. Jednak w tym regionie starali się tak ustalać cenniki, by nie były dla turystów rujnujące. Dyrektor informuje, że podnieśli ceny o 6%, co oznacza, że nasza cena za bilet wynosi obecnie 53 euro dziennie.
W obliczu rosnących kosztów energii ośrodki narciarskie w całej Europie podnoszą ceny karnetów narciarskich, zakwaterowania i innych usług. W Austrii skracają godziny otwarcia i rezygnują z nocnej jazdy na nartach. We Włoszech ceny karnetów wzrosły o 13 proc. We Francji kolejki jeżdżą nawet o 30 proc. wolniej.
Włoskie ośrodki narciarskie wprowadzają najwyższe podwyżki cen, by zrekompensować koszty energii. Ceny karnetów dziennych, wielodniowych i całosezonowych wzrosły od 6 do 13 proc. – informuje serwis informacyjny SkyTG24. Najbardziej wzrosły ceny w kurortach Bormio i Livigno w północno-zachodniej Lombardii.
W Bormio dzienny bilet wzrósł z 46 euro w zeszłym sezonie do 52 euro (243 złotych) w tym roku, podczas gdy w Livigno z 52 euro do 59 euro (275 złotych). Ceny podobne do austriackich. Karnet dzienny sieci Dolomiti Superski, który umożliwia narciarzom dostęp do 12 różnych ośrodków, kosztuje 74 euro (345 złotych) w bieżącym sezonie, w porównaniu do 67 euro rok wcześniej.
Ośrodki zmniejszają również przepustowość wyciągów narciarskich i spowalniają je, by oszczędzać prąd. Niektóre przeprowadzają sztuczne naśnieżanie w czasie panowania najzimniejszych temperatur. Nocna jazda na nartach została również zawieszona w niektórych miejscach, by obniżyć koszty oświetlenia i pracy wyciągów.
Karnety narciarskie w Szwajcarii kosztują na ogół nieco więcej niż w sąsiednich krajach europejskich, ale obecnie ośrodki starają się utrzymać wzrost cen na jak najniższym poziomie. Np. słynny kurort St. Moritz w ogóle nie podniósł cen.
Średnio karnety podrożały o około 5 proc. Zermatt podniósł ceny karnetów dziennych z 79 franków do 83 franków (390 złotych), podczas gdy Verbier podniósł ceny o 3,9 proc. do 80 franków (380 złotych).
Ośrodki we francuskich Alpach również starają się znaleźć sposoby na oszczędzanie energii, przy czym około połowa z nich przygotowuje się również na to, że rachunki za energię będą trzy do sześciu razy wyższe niż w poprzednich latach – informuje agencja Reutera. Ceny karnetów na wyciągi mają wzrosną o około 5 proc. w stosunku do poprzedniego sezonu.
W Chamonix kolejki będą jechać o 10 proc. wolniej, o ile nie będzie tłumów, ale możliwe jest również spowolnienie o 30 proc. Wiele ośrodków narciarskich, w tym Chamonix i Val Thorens, zobowiązało się też do ograniczenia produkcji sztucznego śniegu i zmniejszenia ogrzewania budynków.
W kurortach narciarskich fińskiej części Laponii zainaugurowano nowy sezon narciarski już na początku października. Operatorzy tras narciarskich podnieśli ceny biletów dotychczas o kilka procent. Narciarze muszą przygotować się np. na to, że wyciągi będą poruszać się wolniej o ok. 30 proc., by zużycie energii było mniejsze, a sztuczne naśnieżanie tras biegowych będzie przeprowadzane jedynie w temperaturach poniżej zera.
Źródło: RTBF/ PAP