Burza po medialnych ustaleniach. Zatrzymany za szpiegostwo dla Rosji był członkiem komisji likwidacyjnej WSI

Antoni Macierewicz Źródło: PAP
REKLAMA

W marcu polski wywiad zatrzymał Tomasza L., któremu zarzucił szpiegostwo na rzecz Rosji. Po kilku miesiącach na jaw wychodzą nowe okoliczności. Domniemany szpieg miał być niegdyś bliskim człowiekiem Antoniego Macierewicza.

Do zatrzymania Tomasza L. doszło 17 marca 2022 roku. Według polskich służb, mężczyzna pracował w warszawskim urzędzie, gdzie kopiował dane i przekazywał je Rosjanom z cywilnego wywiadu zagranicznego SWR FR.

REKLAMA

Uściślono, że zatrzymany pracował w Wydziale Archiwalnym Ksiąg Stanu Cywilnego w Archiwum Urzędu Stanu Cywilnego m.st. Warszawy. Mężczyzna posiadał dostęp do zbiorów Archiwum USC oraz do zbiorów Archiwum Głównego Akt Dawnych i Archiwum Państwowego m. st. Warszawy.

Tymczasem teraz TVN24 podał, że Tomasz L. 16 lat wcześniej, w 2006 roku, był członkiem komisji likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych. L. miał mieć dostęp do największych tajemnic polskiego wywiadu i kontrwywiadu wojskowego.

Za likwidację, weryfikację WSI oraz powołanie w ich miejsce Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego odpowiadał Antoni Macierewicz. Do przeprowadzenia całej operacji Macierewicz powołał dwie komisje: weryfikacyjną, którą kierował osobiście, oraz likwidacyjną na czele z historykiem IPN Sławomirem Cenckiewiczem. Właśnie w tej ostatniej komisji zatrudnienie znalazł Tomasz L.

Nie wiadomo, czy Tomasz L. był rosyjskim szpiegiem już w trakcie działalności w komisji Macierewicza. Jak podaje TVN24, należał on do wąskiego grona współpracowników Antoniego Macierewicza, które otrzymało dostęp do wszelkich tajemnic likwidowanego wojskowego wywiadu i kontrwywiadu: danych informatorów i agentów, szczegółów finansowania najtajniejszych operacji prowadzonych także poza granicami kraju.

Gdy ustalenia TVN24 ujrzały światło dzienne, do akcji wkroczyło tvp.info, próbując przekierować dyskusję na inne tory. Rządowy portal wskazuje, że Tomasza L. do komisji powołał ówczesny szef MON (w rządzie PiS – tego tvp.info nie dodało), czyli Radosław Sikorski.

Sikorski twierdzi z kolei, że z jego strony podpis pod zarządzeniem powołującym komisję był „czystą formalnością”. Pełne władztwo ministra obrony nad likwidacją WSI zostało przekazane – według słów Sikorskiego: pisemną decyzją Jarosława Kaczyńskiego – Antoniemu Macierewiczowi.

Sikorski pokazał też na Twitterze dokumenty z tamtego okresu. Do sprawy odniósł się ponadto Sławomir Cenckiewicz. Historyk oznajmił, że nie znał wcześniej Tomasza L., którego do komisji likwidacyjnej WSI powołał ówczesny minister obrony narodowej Radosław Sikorski. „I wtedy go poznałem, nigdy nie utrzymywałem z nim relacji” – twierdzi.

Na podstawie ustaleń TVN24 artykuł napisała także „Gazeta Wyborcza”. Do tej konkretnie publikacji na Twitterze odniósł się Macierewicz, który zapowiedział podjęcie kroków prawnych.

„Informuję, że podejmuję kroki prawne w związku z opublikowaniem w 'Gazecie Wyborczej’ oszczerstwa opartego na fałszywej informacji, jakoby Tomasz L., podejrzewany o szpiegostwo na rzecz Rosji, był członkiem Komisji Weryfikacyjnej WSI” – napisał Macierewicz.

W rzeczywistości był członkiem komisji likwidacyjnej.

 

REKLAMA