Skrajna lewica przyznaje się do ataku na placówkę dyplomatyczną

Grecka policja
Grecka policja. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: domena publiczna
REKLAMA

Prawicowy rząd Włoch wydaje się mocno denerwować lewaków całej Europy. Jak zwykle stosują taktykę zastraszanie, a nawet posuwają się do aktów przemocy. Najnowszy przykład pochodzi z Grecji, gdzie wpływy lewicy są duże.

Greccy lewacy przyznali się do ataku na dwa samochody przed ambasadą Włoch w Atenach w Grecji. Ich komunikat wydany w czwartek 8 grudnia, wyjaśnia, że był to „protest” przeciw uwięzieniu ich towarzysza we Włoszech.

REKLAMA

Do ataku doszło 2 grudnia przed świtem. Na szczęście nie spowodował obrażeń u ludzi. Według greckiej policji była to bomba domowej roboty i zniszczyła jeden z dwóch pojazdów zaparkowanych na parkingu rezydencji pierwszego radcy ambasady na przedmieściach Aten.

Drugi ładunek umieszczony pod kolejnym samochodem z numerami dyplomatycznymi, ale nie eksplodował. Do zamachu przyznała się grupa „Core to avenge Carlo Giuliani”, nawiązująca nazwą do nazwiska ich aktywisty zastrzelonego w 2001 roku przez karabinierów podczas szczytu G8 w Genui we Włoszech.

Teraz ​​​​atak miał na celu „wsparcie” włoskiego lewaka Alfredo Cospito, który prowadzi w więzieniu strajk głodowy od października. „Towarzyszu, nigdy o tobie nie zapomnimy” – napisano w oświadczeniu.

Ów Alfredo Cospito został aresztowany we wrześniu 2012 roku wraz z niejakim Nicolą Gayem, po zamachu na Roberto Adinolfiego, dyrektora generalnego Ansaldo Nucleare. Ofiara został ranna w nogi. Premier Włoch Giorgia Meloni, podobnie jak greckie MSZ, wyraziła „głębokie zaniepokojenie” tym aktem terroru.

REKLAMA