Morawiecki agentem Stasi? Konfederacja reaguje i domaga się wyjaśnień [VIDEO]

Konferencja Konfederacji z udziałem Leszka Szymowskiego / Foto: screen YouTube
Konferencja Konfederacji z udziałem Leszka Szymowskiego / Foto: screen YouTube
REKLAMA

W Sejmie odbyła się konferencja prasowa Konfederacji w związku z doniesieniami dziennikarza śledczego Leszka Szymowskiego. W środę ujawnił on, że premier rządu warszawskiego Mateusz Morawiecki miał być dwukrotnie zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa wschodnich Niemiec (Stasi) jako tajny informator.

Szymowski wyjaśnił, że „natknął się na zapisy ewidencyjne niejawnego współpracownika Stasi o pseudonimach „Jacob” i „Student” zarejestrowanego w 1989 roku przez tzw. Operativgruppe Warschau”.

REKLAMA

– To była grupa operacyjna wywiadu zagranicznego Stasi, rezydująca w Warszawie. Ona miała swoje ekspozytury oczywiście, we Wrocławiu, w Katowicach, gdzieś jeszcze – dodał.

– Przy tych aktach rejestrowych w dzienniku rejestracyjnym są dane osobowe dotyczące tej osoby i one się pokrywają z danymi pana premiera Mateusza Morawieckiego – zaznaczył.

Szymowski podkreślił, że już w 2019 roku wystąpił po raz pierwszy o udostępnienie mu tych teczek. Dostał jednak odmowę. Wyjaśnił, że wobec tego obecnie nie da się stwierdzić, co zawierają teczki zgromadzone przez Stasi. Teczki te są tajne.

Podczas konferencji prasowej do sprawy odniósł się także Janusz Korwin-Mikke. – Zabieram głos z ciężkim sercem, bo to nie jest byle jakie oskarżenie (…) Jeżeli ono jest nieprawdziwe, to stojący tutaj Leszek Szymowski praktycznie skończył karierę jako dziennikarz śledczy. Jeżeli jest prawdziwe, no to proszę państwa, proszę zdać sobie sprawę, że wbrew temu, co sądzą Polacy i co czytali w prasie PRL-owskiej, NRD było państwem bardzo wrogim Polsce – zaznaczył.

Jak mówił Janusz Korwin-Mikke, są też „pewne przesłanki, np. wyjaśnienia zawsze wymagało, skąd pan Morawiecki, ni z tego, ni z owego po pobycie długim w NRD został nagle dyrektorem wielkiego banku, a potem zaczął robić karierę polityczną”.

– Są takie różne oskarżenia, które dotyczą i pani Merkel, dotyczą również Obamy, dotyczą również bardzo wielu polityków na świecie. W momencie, kiedy nie ma monarchii, służby specjalne robią, co chcą i skomplikowany układ wewnątrz służb jest taki, że nie bardzo wiadomo w tej chwili, kto dla kogo pracuje. Są podwójni, potrójni agenci. Czasami tylko coś wychodzi na jaw – dodał.

– Mam nadzieję, że jego ekscelencja Mateusz Morawiecki się do tego ustosunkuje, zażąda od Instytutu Gaucka, żeby jego teczkę ujawniono i żeby tę sprawę wyjaśnić, bo to jest naprawdę szok – skwitował.

Głos zabrał także poseł Grzegorz Braun. – Szczęść Boże i ratuj się, kto może, kiedy Polacy nie wiedzą tak naprawdę, kto nimi rządzi. Nie mają pełnej wiedzy na temat osób pierwszych w państwie – powiedział.

Jak podkreślił Braun, Janusz Korwin-Mikke jest „weteranem, inicjatorem pierwszej lustracji w Polsce, lustracji niedopełnionej, niepogłębionej i dziś zbieramy tego plony”.

Mówiąc o Szymowskim Braun zaznaczył, że mu „bardzo dziękuje”. – Ale też powtórzę za panem prezesem, że to jest albo albo. Albo powinien pan redaktor Szymowski nie stać tutaj z nami, tylko już od co najmniej kilkunastu godzin składać zeznania w jakimś śledztwie, wezwany przez służby trzyliterowe (…) Albo zatem pod śledztwem powinien znaleźć się Leszek Szymowski albo też służby trzyliterowe powinny zająć się intensywnie, choć poniewczasie, osobą premiera rządu Rzeczypospolitej Polskiej Mateusza Jakuba Morawieckiego – stwierdził.

– Ta sprawa musi znaleźć jakieś bardzo zdecydowane wyjaśnienie, jakąś konkluzję – podkreślił Braun.

– Za to odpowiedzieć powinni także przedstawiciele służb trzyliterowych, którzy najwyraźniej zaniechali tego, co podjął niezależny dziennikarz śledczy, bo przecież gdyby nawet pod tymi sygnaturami nie miało się kryć nic bardziej szokującego od samej informacji o rejestracji, no to szanowni państwo, uświadommy sobie, że sam fakt zarejestrowania w tym charakterze może być – i kto wie, ile razy był w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, ze szczególnym uwzględnieniem paru lat rządów Mateusza Morawieckiego, jako premiera – podstawą do jakichś zawoalowanych, mniej lub bardziej, szantaży. Szantaży, jeśli nie wobec samego premiera Morawieckiego, to może właśnie być może wobec innych przedstawicieli państwa polskiego – zaznaczył poseł Konfederacji.

REKLAMA