Michalkiewicz bezbłędnie o tzw. przemocy ekonomicznej: „Co mają robić młodzi mężczyźni, którzy czują w sobie potęgę wigoru?”

Stop 447 Stanisław Michalkiewicz w NCzasTV Źródło: YouTube NCzasTV
Stanisław Michalkiewicz w NCzasTV Źródło: YouTube NCzasTV
REKLAMA

Sejm zajął się nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Stanisław Michalkiewicz nie mógł w tej sprawie milczeć.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

REKLAMA

W swoim najnowszym artykule na łamach „Najwyższego Czasu” red. Stanisław Michalkiewicz postanowił ocenić nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, która po zmianach zamieniła się w ustawę o „przeciwdziałaniu przemocy domowej”. Co ciekawe, doszło tu do sprytnego wyrugowania słowa „rodzina”, prawda? Zdaniem publicysty nowe przepisy wpisują się narastający trend równościowy, który rzecz jasna pogłębia kryzys demograficzny. W jego opinii ponownie mierzymy się z problemami, które nie są znane w innych cywilizacjach, np. tych jeszcze niezaoranych lewackim myśleniem. W tamtejszych społeczeństwach z jakiegoś powodu dzieci się rodzą, i to raczej w sporych ilościach. Krótko mówiąc, wymarcie im nie grozi.

„Otóż nie tylko w naszym nieszczęśliwym kraju, ale również w innych nieszczęśliwych krajach, które pod wpływem obłąkanych doktrynerów lekkomyślnie uznały, że wszyscy ludzie są równi, mamy do czynienia z postępującym kryzysem demograficznym, który dlaczegoś nie dotyka krajów, gdzie bigoteria równościowa jeszcze nie dotarła. Więc rządy pozostające pod wpływem obłąkańców z jednej strony pogrążają swoje kraje w równościowej bigoterii, a jednocześnie z drugiej podejmują starania mające na celu przeciwdziałanie wspomnianemu kryzysowi demograficznemu” – wskazuje Stanisław Michalkiewicz w artykule „Ustawa depopulacyjna”, który został opublikowany w najnowszym wydaniu naszego magazynu.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

Michalkiewicz o tzw. przemocy ekonomicznej

W swoim tekście Stanisław Michalkiewicz nawiązał do nowego problemu, który został ujęty w nowelizowanych przepisach ustawy. Otóż wychodzi na to, że teraz mężczyźni będą mogli być ścigani za sprawą tzw. przemocy ekonomicznej. O co chodzi? W skrócie taka forma przemocy psychicznej sprowadza się do ograniczenia ekonomicznej niezależności partnera. Zdaniem publicysty łatwo tu o nadużycia, a zwłaszcza w relacjach, w których to mężczyźni są o wiele majętniejsi. W jego opinii już teraz wszędzie pojawiają się oskarżenia o molestowanie, a z „przemocą ekonomiczną” może być bardzo podobnie. Niestety z tego względu rzeczoną ustawę można określić mianem „depopulacyjnej”, ponieważ przysparza nowych obaw i wątpliwości względem sensu zawierania małżeństw czy zakładania rodzin. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że mamy tu do czynienia ze swoistym eksperymentem na żywej tkance społecznej. Co z niego wyniknie? Już teraz wiele wskazuje na to, że z pewnością nic dobrego.

„I co w takiej sytuacji powinni zrobić potencjalni kandydaci na sprawców »przemocy ekonomicznej« – niechby nawet »jednorazowej«? To jasne – powinni szerokim łukiem omijać wszystkie napotkane kobiety, bo jeśli nawet nie oskarżą ich one o »molestowanie« i w ten sposób wymuszą utrzymywanie ich bez żadnego z ich strony ekwiwalentu, to chwilowa nieostrożność zakończona mariażem czy niechby – konkubinatem wpędzi ich w sytuację bez żadnego ratunku. W moim wieku łatwo takie rzeczy mówić – ale co mają robić młodzi mężczyźni, którzy czują w sobie potęgę wigoru? Najgorsze są nieproszone rady, ale skoro już do tego przyszło, to radziłbym im nawiązywać niezobowiązujące flirty przelotne, najchętniej z kobietami, które słodycz swojej płci zawodowo komercjalizują – bo alternatywą jest powiększenie grona sodomczyków” – pisze w prześmiewczym tonie Stanisław Michalkiewicz na łamach „Najwyższego Czasu!”.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

REKLAMA