Przymusowy pobór do wojska po maturze? Kulesza: „Większej bzdury dawno nie słyszałem!”

Jakub Kulesza Źródło: Twitter/Konfederacja
Jakub Kulesza Źródło: Twitter/Konfederacja
REKLAMA

Jakub Kulesza z Konfederacji postanowił skomentować pomysł przymusowego poboru do wojska młodych ludzi po maturze.

W ostatnich dniach rozgorzała dyskusja w związku z hucznymi zapowiedziami Ministerstwa Obrony Narodowej. Jak się okazuje, Wojsko Polskie prężnie się rozwija i poszukuje nowych rekrutów. Z tego względu mają zostać wznowione obowiązkowe ćwiczenia wojskowe dla rezerwistów. W rezultacie całej akcji liczebność naszej armii może zostać zwiększona nawet o 200 tys. żołnierzy. Wielu internautów zareagowało wielkim oburzeniem, ponieważ Wojskowe Centra Rekrutacji w świetle obecnych przepisów mają prawo powołać na 30-dniowe ćwiczenia każdego, kto na komisji dostał kategorię A, ale nigdy nie odbył zasadniczej służby wojskowej. Plany MON ożywiły dyskusję na temat modelu polskiej armii i obowiązków obywateli, a zwłaszcza młodych ludzi. Jeden z takich pomysłów postanowił skomentować poseł Jakub Kulesza, który reprezentuje Konfederację oraz ugrupowanie Wolnościowcy.

REKLAMA

„W sieci pojawił się fatalny pomysł przymusowego powoływania do wojska na cztery tygodnie młodych ludzi po maturze. Podobno ma to być najlepsze wyjście, bo mają oni w tym okresie mnóstwo czasu, więc nie powinno być żadnego problemu. Większej bzdury dawno nie słyszałem! Każdy, kto ma za sobą ten okres między maturą, a początkiem studiów wie, że jest to intensywny czas, pełen emocji i organizowania sobie nowej rzeczywistości. Pomijając plany wakacyjne i zarobkowe, w tym czasie czeka się na wyniki matur, potem wyniki rekrutacji na studia. Trzeba podjąć ostateczną decyzję w sprawie przyszłej uczelni, wypełnić mnóstwo dokumentów, dopełnić każdej formalności. Niektórych czekają dodatkowe egzaminy. Jak już to się załatwi, to wiele osób szuka dla siebie lokum, czy to w akademiku, czy to w prywatnym mieszkaniu” – napisał na swoim profilu na Twitterze Jakub Kulesza reprezentujący Konfederację.

Kulesza: Z niewolnika nie ma żołnierza

W dalszych wpisach na Twitterze Jakub Kulesza wyjaśnił, jaki model funkcjonowania armii byłby w jego ocenie najlepszy. Otóż polityk jest zwolennikiem dobrowolnej służby wojskowej oraz nowoczesnej armii zawodowej. Innymi słowy, nie popiera wszelakiego przymusu w zakresie obowiązkowych ćwiczeń i wzywania obywateli do jednostek. W jego przeświadczeniu niewolnik nie będzie dobrym żołnierzem. Poseł Konfederacji stawiałby za to na porządnie zorganizowane ćwiczenia, na które ludzie sami chcieliby się zapisywać, aby poznać podstawy wojskowości czy np. obsługę broni. W jego przeświadczeniu filozofia, jaką kieruje się Prawo i Sprawiedliwość, jedynie przysporzy młodzieży więcej problemów i skutecznie zniechęci do idei obrony ojczyzny.

„Jak to ma wyglądać według pomysłodawców przymusowych szkoleń? Taki młody człowiek ma siedzieć na poligonie do 30 września, jak 1 października rusza rok akademicki? Całkowite odklejenie od rzeczywistości. Dobrowolna służba wojskowa to najlepsze wyjście. Armia może, a nawet powinna przygotować porządne szkolenia dla obywateli, ale nie pod przymusem. Ci co chcą, mogą brać w nich udział. W dodatku jestem przekonany, że dobrze przygotowane szkolenia zachęcą Polaków do wzięcia w nich udziału. W końcu potrzebujemy armii zawodowej, nowoczesnej, sprawnej i dobrze przeszkolonej. Z niewolnika nie ma żołnierza. Z polityka, który popiera przymusowe ćwiczenia lub co gorsze powszechny pobór do wojska nie ma natomiast Wolnościowca” – podsumował Jakub Kulesza z Konfederacji.

REKLAMA