
Body positive to rak dzisiejszych czasów. Leniwe, ulane świnie wzięły to sobie przytuliły i znajdują w ten sposób wymówkę, żeby być grubym – w ostry sposób wyartykułował swoje zdanie dziennikarz radiowej Trójki Łukasz Ciechański.
Dziennikarz zamieścił w mediach społecznościowych kilkuminutowe nagranie, które zatytułował „Rozsierdziłem się. Jedziemy z bulwami”.
Na początek uderzył w samego siebie. Wskazał, że zmaga się z dużymi wahaniami wagi – chudnie, by sporo przytyć i znów schudnąć. Podkreśla, że winien jest wyłącznie on sam.
– Jestem idiotą, jestem głupi. Jestem królem efektu jo-jo. Ja to sobie sam zrobiłem – mówi wprost.
Dalej odniósł się do modnej ostatnio koncepcji body positive, czyli normalizacji nadwagi i otyłości. Dziennikarz uważa, że to świetna wymówka dla leniwych osób. Podkreśla jednocześnie, że z oceny wyłączone są osoby z zaburzeniem odżywiania.
Według niego grubasów należy po prostu nazywać po imieniu. – Leniwe, ulane świnie wzięły to sobie przytuliły (body positive – red.) i znajdują w ten sposób wymówkę, żeby być grubym. Co więcej, znajdują wymówkę, żeby nic z tym nie robić i żeby jeszcze mówić innym, że tak jest OK – tłumaczył.
Ciechański, na własnym przykładzie, wyliczył niedogodności, jakie w codziennym życiu wynikają z otyłości. Pokazał przy tym swoje zdjęcia z nadwagą i bez. Podczas całego nagrania parokrotnie zapewnił, że nie chodzi mu o osoby z zaburzeniem odżywiania i nie do nich kieruje swoje słowa.