Prezydent Argentyny Alberto Fernandez ogłosił w sobotę, że w przeciwieństwie do swojego francuskiego odpowiednika Emmanuela Macrona nie pojedzie na finał piłkarskich mistrzostw świata w Katarze, w którym Albicelestes zmierzą się z Les Bleus.
„Podobnie jak miliony rodaków będę się cieszył finałem mistrzostw świata w domu” – napisał na Twitterze.
Zasugerował, że swoją obecnością nie chciałby przynieść pecha piłkarzom, którzy w Katarze mogą liczyć na wsparcie wielu kibiców. Argentyńczycy są bardzo przesądnym narodem. Wiele uwagi przywiązują do symboliki, zbiegów okoliczności i rytuałów.
Szczególnie przesądni są argentyńscy kibice, którzy uważają, że obecność ważnych polityków na stadionie nie sprzyjała zawodnikom. Poprzednik prezydenta Fernandeza – Mauricio Macri był oskarżany w mediach społecznościowych o przynoszenie pecha reprezentacji. Były prezydent, będący obecnie prezesem FIFA Foundation, oglądał z trybun przegrany mecz Argentyny z Arabią Saudyjską.
„Z Arabią Saudyjską założyłem koszulkę Albiceleste z numerem 10. Przeciwko Meksykowi założyłem ją na drugą stronę i wygraliśmy. Odtąd ciągle to powtarzam i nie przestajemy wygrywać” – powiedział argentyński kibic Julio Tresto.
Argentyna po porażce w pierwszym meczu pokonała kolejno Meksyk (2:0), Polskę (2:0), Australię (2:1), Holandię (2:2, rzuty karne) oraz Chorwację (3:0).
Fernandez i Macron wymienili przyjazne tweety przed finałem mundialu. Przywódca kraju z Ameryki Południowej przyznał, że życzy swojemu francuskiemu odpowiednikowi wszystkiego najlepszego „z wyjątkiem niedzieli”.
„Jeden z nas będzie miał więcej szczęścia. Zobaczymy, kto wygra w niedzielę” – odpisał Macron.
Francuskie i argentyńskie media wiele uwagi poświęcają niedzielnemu finałowi, w którym zarówno „Trójkolorowi” i „Albicelestes” powalczą o trzeci tytuł mistrzów świata. Widać to choćby po tytułach gazet. „Zdobądźcie dla nas tę gwiazdę” – błaga dziennik „Le Parisien” na pierwszej stronie. „Gwiezdne wojny” – napisał „La Provence”.
Argentyńczycy wygrali mundial w 1978 i 1986 roku, Francuzi dokonali tego w 1998 i 20 lat później.
Dziennik „L’Equipe” zaznaczył, że finał mistrzostw świata jest „wyzwaniem życia” dla Lionela Messiego.
„Ze swoim genialnym dryblerem Argentyna może zakończyć 36 lat frustracji” – podkreślił „La Nacion”.
Messi walczy o tytuł króla strzelców z Kylianem Mbappe. Obaj mają po pięć bramek. „To finał pomiędzy legendą oraz wschodzącą gwiazdą, która chce odziedziczyć tron” – napisał argentyński dziennik „Clarin”.
Finał mundialu na Lusail Iconic Stadium rozpocznie się o godzinie 16. czasu polskiego.