Rząd po raz kolejny będzie interweniował na rynku mieszkaniowym. Poprzednie programy okazały się kompletną klapą. Jak będzie tym razem?
Najnowszy program nosi nazwę „Pierwsze mieszkanie” i w dużym skrócie polega na tym, że podatnicy mają dopłacić do kredytów na zakup pierwszego mieszkania. System dopłat ma wystartować w połowie 2023 roku.
Z programu „Pierwsze mieszkanie” będzie mogła skorzystać osoba do 45. roku życia, która nie ma i nie miała mieszkania (w tym domu jednorodzinnego lub spółdzielczego prawa dotyczącego lokalu mieszkalnego albo domu jednorodzinnego). W przypadku gdy kredyt udzielany będzie małżonkom lub rodzicom co najmniej jednego wspólnego dziecka, warunek wieku i „pierwszego mieszkania” spełnić będzie musiało przynajmniej jedno z nich.
Kredyt będzie mógł zostać udzielony do wysokości maksymalnie 500 tys. zł, a w przypadku gospodarstwa domowego prowadzonego wspólnie przez małżonków lub gdy w skład tego gospodarstwa wchodzi co najmniej jedno dziecko – do 600 tys. zł.
Dopłata do rat kredytu mieszkaniowego stanowić będzie różnicę między stałą stopą ustaloną w oparciu o średnie, pomniejszone o marżę, oprocentowanie kredytów o stałej stopie w bankach kredytujących, a oprocentowaniem kredytu zgodnie ze stopą 2%.
Aha, i to nie jest 2%, tylko 2% plus marża banku.
— Tomek Narkun (@TomekNarkun) December 16, 2022
Nabywca pierwszego mieszkania będzie miał przy tym dowolność jeśli chodzi o jego standard i położenie – przy kupnie nie będzie obowiązywał limit ceny 1 m2. Kredyt będzie dotyczył mieszkań na rynku pierwotnym i wtórnym.
„W Polsce problem dostępności mieszkań próbuje się rozwiązać tylko poprzez stymulowanie popytu. Prowadzi to do coraz wyższych cen. Aby obniżyć ceny mieszkań, trzeba uwolnić podaż – zdjąć bariery regulacyjne. Inaczej wspieramy nie rodziny, a banki i deweloperów” – skomentował najnowszy rządowy pomysł Sławomir Mentzen z Konfederacji.
W Polsce problem dostępności mieszkań próbuje się rozwiązać tylko poprzez stymulowanie popytu. Prowadzi to do coraz wyższych cen. Aby obniżyć ceny mieszkań, trzeba uwolnić podaż – zdjąć bariery regulacyjne.
Inaczej wspieramy nie rodziny, a banki i deweloperów.
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) December 17, 2022
1) I rata kredytu 500 tys. zł będzie wynosić 3 329 zł i będzie systematycznie maleć. W przypadku kredytu 600 tys. zł wyniesie 3 995 zł i też będzie maleć.
— Adam Czerniak (@AdamCzerniak) December 16, 2022
3) Aby otrzymać "kredyt 2%" na 600 tys. zł para będzie musiał miesięcznie wykazać wspólny dochód rozporządzalny w kwocie co najmniej 10 335 zł i dysponować 20% wkładem własnym. Przy braku 20% wkładu własnego dochód będzie musiał być istotnie wyższy.
— Adam Czerniak (@AdamCzerniak) December 16, 2022
5) Para osób zarabiających w 2021 r. średnią krajową i z dwójką dzieci będzie miała zdolność kredytową dla "kredytu 2%" w wysokości maksymalnie 431 tys. zł. Za co będzie mogla kupić 71 m2 w Rzeszowie i 42 m2 w Warszawie (pod warunkiem wyłożenia 20% wkładu własnego).
— Adam Czerniak (@AdamCzerniak) December 16, 2022
Moim zdaniem: Z kredytów skorzystają przede wszystkim najbogatsi ze średnich miast, którzy mogliby zaciągnąć podobny kredyt ze stałymi ratami. W rezultacie popyt wzrośnie tylko na skutek przyspieszenia decyzji zakupowych w obawie przed skasowaniem programu przez kolejny rząd.
— Adam Czerniak (@AdamCzerniak) December 16, 2022