Twitter wyzwolony po zwolnieniach? „Spora część z owych młodych, uśmiechniętych kobiet była odpowiedzialna za uprawianie lewackiej cenzury”

Elon Musk Źródło: EPA/Carina Johansen / PAP/EPA
Elon Musk Źródło: EPA/Carina Johansen / PAP/EPA
REKLAMA

Czy Twitter w końcu przemienił się w oazę wolności słowa? Z pewnością stanowiska potraciło mnóstwo młodych cenzorek.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

REKLAMA

Jak opisuje w swoim artykule Jakub Wozinski, w Internecie doszło do prawdziwej rewolucji, a właściwie kontrrewolucji. Najwidoczniej Elon Musk jest „wolnościowcem” nie tylko z nazwy, ponieważ na zakupionej przez niego platformie zagościła na dobre wolność słowa. Zgadza się, Twitter na nowo stał się przyjazny dla rozmaitych „wrogów ludu”, którzy wcześniej mogli liczyć co najwyżej na bany. Jak do tego doszło? Na pierwszy ogień poszli cenzorzy, a w sumie… cenzorki. Wiele młodych aktywistek poleciało ze stanowisk, co z pewnością przysłużyło się pluralizmowi poglądów. Nie ma tu w sumie większego zdziwienia, wszak nie od dziś wiadomo, że kobietom bliżej do lewackiej ideologii.

„Uwagę zwrócił także profil tych osób, które zdecydowały się zostać: w większości okazali się nimi młodzi mężczyźni, nierzadko przedstawiciele mniejszości etnicznych. Ma to znaczenie o tyle, że jeszcze kilka miesięcy temu w biurowcach Twittera można było zobaczyć całą armię młodych kobiet. Ponieważ pozbycie się niemal 90 proc. pracowników nie sprawiło, że Twitter nie przestał nagle działać, można śmiało zakładać, że spora część z owych młodych, uśmiechniętych kobiet była odpowiedzialna za uprawianie lewackiej cenzury” – pisze Jakub Wozinski w artykule „Wyzwolenie Twittera”, który został opublikowany w najnowszym wydaniu naszego magazynu.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

Musk to pewien paradoks

Co ciekawe, Elon Musk nie jest wcale jakimś konserwatystą czy prawicowcem, a gościem, który idzie z duchem czasu i inwestuje w różnorodne formy „postępu”. Widać to chociażby po jego zaangażowaniu w rozwój ekologicznych technologii, np. elektrycznych aut. Jak wskazuje Jakub Wozinski, powinniśmy cieszyć się z chwili i trzymać kciuki, że Twitter pozostanie w jego rękach, bo jak na razie możemy tu mówić o „dobrej zmianie”. Czy potrwa ona długo? Trudno powiedzieć, ale warto mieć nadzieję.

„Wyzwolenie z rąk księcia zrównoważonego rozwoju. Najbardziej zabawny jest jednak fakt, że wolność prawicowej stronie Internetu niesie osoba, która zbiła ogromną fortunę na zielonym i zrównoważonym zwrocie. Musk to nie tylko właściciel największego producenta aut elektrycznych w USA, ale także m.in. król fotowoltaiki. Prawdę mówiąc, jego interes nie kręciłby się nigdy tak doskonale, gdyby nie wielki polityczny zwrot ku zielonej agendzie” – przekonuje Jakub Wozinski na łamach „Najwyższego Czasu!”.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

REKLAMA