Bolszewicka „jaczejka” na UW?

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Maciej Górecki to dr hab., socjolog i politolog, pracownik wydziału psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Jednak biada jego studentom. W listopadzie rozliczał PiS, teraz chce zamiast „faszystowskiego rządu” oddać się bezpośrednio pod kuratelę Brukseli. Może na jego wydziale znajdzie się jakiś kompetentny psycholog, który zdiagnozuje stan kolegi?

Górecki dał się poznać jako „analityk” proponujący „rozliczenie z PiS w 2 etapach. Pierwszy, szybki, to delegalizacja partii, konfiskata jej majątku, odebranie subwencji (posłowie zachowują mandat, tracąc afiliację). Drugi, bardziej żmudny etap to indywidualne procesy konkretnych przestępców z PiS”.

REKLAMA

Było i uzasadnienie: „debata to element demokracji, a PiS to partia antydemokratyczna. Należy ją odsunąć od władzy, zdelegalizować, majątek skonfiskować, funkcjonariuszy surowo ukarać. Później, już w demokratycznym towarzystwie, będziemy sobie debatować”. Niemal czysty bolszewizm…

Górecki odnosił się też do około 30% Polaków, czyli wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Twierdził, że są oni „niezwykle toksyczni kulturowo” i w przyszłości służby nie powinny dopuścić, aby kiedykolwiek powstała partia bazująca na tym elektoracie. Podsumował, że „tylko w ten sposób unikniemy pełnoskalowego faszyzmu”.

Teraz wykładowca UW dał ponownie głos i napisał na Twitterze: „Szczerze? Wolę, żeby mną zarządzała bezpośrednio KE i Ursula von der Leyen niż skorumpowana, faszystowska ferajna Kaczyńskiego”.

Sporo internautów próbowało nawet podejmować dyskusję z tak skrajnymi poglądami, inni zarzucali zaprzaństwo. W ubiegłym wieku po prostu „bolszewika się goniło”, w XXI wieku stosuje się raczej obserwację lekarzy… Tylko studentów tego wydziału żal.

REKLAMA