
Gen. insp. Jarosław Szymczyk może spać spokojnie. Szef MSWiA Mariusz Kamiński zapewnia, że nie planuje jego dymisji. To ciąg dalszy zamieszania po wybuchu granatnika w siedzibie Komendy Głównej Policji.
„W związku z sytuacją dot. ukraińskiego prezentu dla gen. J. Szymczyka gotowość przyjazdu do Polski i spotkania ze mną wyraził szef MSW Ukrainy D. Monastyrski. Do spotkania dojdzie niebawem” – napisał Kamiński. „Jednocześnie, ucinając spekulacje medialne, wykluczam dymisję Komendanta Głównego Polskiego” – podkreślił.
W związku z sytuacją dot. ukraińskiego prezentu dla gen. J. Szymczyka gotowość przyjazdu do 🇵🇱 i spotkania ze mną wyraził szef MSW 🇺🇦 D. Monastyrski. Do spotkania dojdzie niebawem.
Jednocześnie, ucinając spekulacje medialne, wykluczam dymisję Komendanta Głównego @PolskaPolicja.
— Mariusz Kamiński (@Kaminski_M_) December 19, 2022
Doniesienia o poszukiwaniu następcy Komendanta Głównego Policji
Jak napisało wcześniej Radio Zet, kierownictwo Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji rozpoczęło poszukiwania następcy gen. insp. Jarosława Szymczyka. Miała to być odpowiedź na eksplozję, do której doszło w siedzibie Komendy Głównej Policji. Według źródeł, na które powoływali się dziennikarze, jednym z potencjalnych kandydatów miał być oficer pracujący w Komendzie Wojewódzkiej w Poznaniu, który wcześniej pracował w stolicy.
Inne źródła twierdzą, że decyzja o dymisji komendanta zapadła już na wyższych szczeblach, a minister Kamiński prowadzi jakąś własną grę.
W czwartek rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie prok. Marcin Saduś poinformował o wszczęciu śledztwa w sprawie zdarzenia mającego miejsce w budynku Komendy Głównej Policji. Dodał, że postępowanie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowaniu gwałtownego wyzwolenia energii, które zagrażało życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach.
Prokurator poinformował, że bezpośrednio po zdarzeniu prokuratorzy wykonali czynności procesowe. „Status pokrzywdzonych mają aktualnie trzy osoby, w tym Komendant Główny Policji” – mówił. Jednocześnie dodał, że „z uwagi na specyfikę, miejsce oraz charakter zdarzenia nie jest możliwym na obecnym etapie udzielenie informacji o poczynionych ustaleniach”.
Wcześniej MSWiA w swoim komunikacie przekazało, że w środę o godz. 7.50 w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem Komendanta Głównego Policji doszło do eksplozji.
„Eksplodował jeden z prezentów, które Komendant otrzymał podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie w dniach 11-12 grudnia bieżącego roku, gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej Policji i Służby ds. sytuacji nadzwyczajnych. Prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb” – podało ministerstwo.
Podkreśliło wówczas, że w wyniku eksplozji komendant doznał lekkich obrażeń i przebywa na obserwacji w szpitalu.
MSWiA poinformowało również, że lekkich obrażeń niewymagających hospitalizacji doznał też pracownik cywilny Komendy Głównej Policji. „Strona polska zwróciła się do strony ukraińskiej o złożenie stosownych wyjaśnień. Sprawą od początku zajmuje się prokuratura i odpowiednie służby” – napisało MSWiA.
Według doniesień „Onetu” to sam gen. Szymczyk odpalił granatnik. Jak komendant przedstawia wydarzenia i jaką przyjął linię obrony? O tym w poniższym tekście.
Szymczyk: „Zapewniono nas, że (…) to urządzenie jest bez materiałów wybuchowych”