W nocy z piątku na sobotę (z 16 na 17 grudnia) na Mazowszu zginęła młoda lekarka, która pracowała w Wojskowym Instytucie Medycznym. Najprawdopodobniej została potrącona przez swojego pijanego partnera pod własnym domem.
„Była wspaniałym medykiem, osobą wielkiego ducha i serca, o niepospolitej mądrości życiowej i poczuciu humoru. Cechowała ją niezwykła odwaga i wielkie serce” – przekazał 20 grudnia Wojskowy Instytut Medyczny, w którym pracowała lekarka.
„Rodzinie i Bliskim przekazujemy wyrazy głębokiego współczucia Pracownicy Izby Przyjęć Szpitala w Legionowie Dyrekcja i Rada Naukowa Wojskowego Instytutu Medycznego – Państwowego Instytutu Badawczego” – dodaje dalej szpital.
Kobieta, która zginęła, miała 30 lat. Zdarzenie w wyniku którego straciła życie miało miejsce zaledwie 500 metrów od jej domu, w niewielkiej miejscowości pod Legionowem na Mazowszu.
– Kiedy przyjechaliśmy na miejsce wypadku, zespół ratownictwa medycznego prowadził resuscytację kobiety. Nasze działania polegały na zabezpieczeniu okolicy – przekazuje w rozmowie z „Super Expressem” mł. bryg. Łukasz Szulborski z legionowskiej straży pożarnej.
Jak się okazuje, za kierownicą samochodu, który potrącił młodą lekarkę, siedział jej partner. Mężczyzna miał być pijany. Sprawę obecnie bada policja.
– Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. 33-latek w wydychanym powietrzu miał ponad promil alkoholu. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące – informuje w rozmowie z „Super Expressem” prok. Katarzyna Skrzeczkowska.