Erdogan wie, że jego rosyjski partner nie ma większego wyboru

Recep Tayyip Erdogan i Władimir Putin. Foto: PAP/EPA
Recep Tayyip Erdogan i Władimir Putin. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Wychodzi na to, że jednym z elementów strategii prezydenta Turcji Erdogana jest utrzymanie dobrych stosunków z Rosją.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

REKLAMA

Jak wskazuje w swoim najnowszym artykule opublikowanym w „Najwyższym Czasie!” publicysta Marek A. Koprowski, tureckie społeczeństwo wcale nie musi bezgranicznie popierać swojego obecnego prezydenta. Biorąc pod uwagę najnowsze sondaże, Recep Erdogan powinien mieć się na baczności, ponieważ opozycja wobec jego rządów stale się umacnia. Pamiętamy przecież, że w 2016 roku doszło do nieudanego puczu wojskowego, po którym nastąpiła fala represji. Z pewnością wiele kręgów jest żywo zainteresowanych dokonaniem zemsty. Z tego względu otoczenie Erdogana namawia go do przeprowadzenia wcześniejszych wyborów, zanim jego przeciwnicy uzyskają jeszcze większe poparcie. Jednak prezydent chyba nie jest do końca przekonany co do tego pomysłu.

„Turcja znalazła się w lidze krajów o najwyższej inflacji cenowej w świecie, co w jego społeczeństwie nie budzi entuzjazmu. Tureckie społeczeństwo jest już najzwyczajniej zmęczone 20-letnimi rządami ekipy obecnego prezydenta. Współpracownicy Erdogana namawiają go, by przyspieszył wybory parlamentarne i prezydenckie i przeprowadził je zaraz po zakończeniu Ramadanu, a nie w ustawowym terminie, czyli latem przyszłego roku. Krokiem tym doradcy Erdogana chcą zmniejszyć szanse opozycji na prowadzenie kampanii wyborczej i skonsolidowanie własnych szeregów. Turecki prezydent ponoć waha się przed takim krokiem”– pisze Marek A. Koprowski w artykule „Erdogan się waha”, który został opublikowany w najnowszym wydaniu naszego magazynu.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

Erdogan stawia na Rosję?

Zdaniem autora artykułu prezydent Erdogan prowadzi zmyślną grę geopolityczną, nie pozwalając na zmarginalizowanie swojego kraju, a wręcz przeciwnie. Stara się uczynić z Turcji regionalne mocarstwo, wzmacniając przy tym własną pozycję. Może mu w tym pomóc współpraca z Rosją, której nie potępił pomimo rozpętania horroru na Wschodzie. Nie jest to jednak bezinteresowny akt dobrej woli, a prędzej polityczna kalkulacja. Otóż deale z Władimirem Putinem po prostu okazują się opłacalne. Chodzi m.in. o korzystne kontrakty energetyczne w zakresie dostaw gazu. Nie da się ukryć, że w tym tandemie to Turcja jest obecnie silniejszym graczem, który może stawiać żądania osłabionemu sojusznikowi, zainteresowanemu rozwijaniem różnych „przyjaźni”.

„Turcja deklaruje, że dba przede wszystkim o swoje interesy, w dalszym ciągu zamierza realizować z Rosją wspólne przedsięwzięcia gospodarcze. Obecnie w Ankarze mówi się, że obie strony rozważają możliwość budowy w Turcji kolejnej elektrowni atomowej. Decyzja w tej sprawie ma zapaść podczas zbliżającej się wizyty Putina w Turcji (…) Podtrzymując kontakty z Moskwą, stara się on wytargować dla swojego kraju jak najniższą cenę gazu. Wie, że jego rosyjski partner nie ma większego wyboru i musi przyjąć jego warunki. Współpracując z Rosją, ma też w rękach element wzmacniający jego pozycję wobec Zachodu, który nie chce wzmocnienia pozycji Turcji w jego szeregach” – opisuje sytuację Marek A. Koprowski na łamach „Najwyższego Czasu!”.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

REKLAMA