Temat LGBT zaczyna dzielić nową koalicję rządząca w Izraelu

Flagi Izraela. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Flagi Izraela. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Benjamin Netanjahu informował w ostatnią środę o porozumieniu w sprawie utworzenia nowego rządu Izraela razem z partiami religijnymi i prawicowymi. W niedzielę 25 grudnia już swoich przyszłych koalicjantów krytykował. Podział wywołał temat LGBT.

Chodzi o zapowiedzi partnerów politycznych opracowania nowych ustaw ograniczających panoszenie się ideologii LGBTQ. Przyszły premier Netanyahu zapewniał, że jego nowy rząd nie „zagrozi prawom mniejszości seksualnych Izraela”.

REKLAMA

Zapowiada się ciekawie. Deputowana Orit Struck z partii Religijny Syjonizm, która ma wejść do koalicji, powiedziała w niedzielę, że religijni pracownicy służby zdrowia Izraela powinni mieć prawo do klauzuli sumienia w obsłudze „osób LGBTQ”.

Netanjahu z partii Likud ripostował, że „komentarze deputowanej Struck są nie do zaakceptowania dla niego i dla jego ugrupowania”. Zapewniał, że umowa koalicyjna „nie pozwala na dyskryminację społeczności LGBTQ oraz zagrażanie ich prawom jako obywateli Izraela”.

Ustępujący rząd Izraela podjął działania promujące „prawa LGBTQ” i zaszedł w tym dość daleko, co jest nie do strawienia dla niektórych ortodoksyjnych wyznawców judaizmu. W Izraelu zniesiono np. zakaz oddawania krwi przez homoseksualistów (chociaż podejrzewa się, że są oni częściej zarażeni różnymi chorobami), czy usprawniając dostęp do operacji zmiany płci.

W skład nowego rządu mają wejść, prócz Likudu, dwie ultraortodoksyjne partie, które są konserwatywne i nawet zakazują kobietom udziału w wyborach.

W głosowaniu, które odbyło się na początku listopada, partia Likud oraz stowarzyszone z nią prawicowe i religijne ugrupowania zdobyły 64 miejsca w 120-osobowym Knesecie, dając Netanjahu mandat do utworzenia rządu.

REKLAMA