Jacek Bartosiak chce wystawić Wojsko Polskie do „pobicia w polu” Federacji Rosyjskiej

Jacek Bartosiak
Dr Jacek Bartosiak
REKLAMA

Jacek Bartosiak odniósł się do swojego wzbudzającego kontrowersje wpisu. Ekspert ds. geopolityki tłumaczy się, że wcale nie nawołuje do wojny z Rosją. Co więc miał na myśli, mówiąc o zadaniu „pobiciu w polu” Federacji Rosyjskiej?

Jacek Bartosiak zareagował na tweet profilu WarNewsPL, który przytoczył słowa ministra spraw zagranicznych Rosji, Siergieja Ławrowa.

REKLAMA

Jacek Bartosiak nie chce wojny z Rosją?

„Warunki Rosji, lepiej spełnić po dobroci, inaczej działać będzie rosyjska armia” – groził Ławrow.

Zabłysnąć postanowił Jacek Bartosiak, który odnosząc się do wypowiedzi dyplomaty, wyskoczył z pomysłem „pobicia w polu” Rosjan przez polskie oddziały.

„Chyba że zostanie pobita w polu. I wtedy nie trzeba liczyć się już z polityką i sprawczością rosyjską. Tyle w temacie. I to trzeba zrobić i wystawić wojsko polskie do tego zadania. Inaczej trzeci pośrednicy będą nas co rusz namawiać by ustąpić Rosji to tu to tam…. Proste i jasne” – napisał na Twitterze założyciel think tanku „Strategy&Future”.

Tweet eksperta ds. geopolityki spotkał się z gigantyczną falą krytyki. Nie brakowało też komentarzy bardzo politycznie niepoprawnych, nieprzychylnych nie tylko odważnej koncepcji, ale i samemu Bartosiakowi. Hejt skłonił go do „wyjaśnienia”, co też miał na myśli.

„Obecna sytuacja pokazała, że jeżeli nie będziemy mieli sił zbrojnych, które są w stanie podnieść poprzeczkę ryzyka Rosji tak bardzo, że nie odważą się nic nam zrobić, to będziemy musieli spełniać życzenia innych. (…) Innymi słowy, nie nawołuję do wojny z Rosją, natomiast, żeby zdawać sobie sprawę, że funkcjonalnie zależy nam, żeby Rosja nie miała sprawczości w tej części świata i musi zostać pokonana” – bronił się Bartosiak w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim na antenie Radia WNET.

„Chcielibyśmy, tak trochę udajemy, że nie, żeby to zostało wykonane amerykańskimi i ukraińskimi rękami. To oczywiście optymalny scenariusz, ale musimy się szykować, bo różnie może być. To jest dopiero początek” – dodał ekspert.

REKLAMA