
Tomasz Sommer przegrał w nierównym starciu z najnowszym gniotem ze stajni Netfliksa. Pół biedy, że wzrok i słuch się ostały. Gorzej dla marki „Wiedźmin”, która przez długi czas stanowiła wizytówkę naszego kraju. Teraz będzie kojarzona wyłącznie z bzdurną fabułą, karlicą niezdarnie machającą młotem bojowym i negroidalną elfką.
Tomasz Sommer odważyl się zabrać za najnowszy produkt współczesnej postmodernistycznej antykultury. „Wiedźmin: Rodowód krwi” to niesłychane splunięcie w twarz nie tylko fanom literackiego pierwowzoru, gier, czy nawet przaśnego, ale docenianego po dwudziestu latach serialu TVP z gumową wiwerną. To potwarz dla kultury w ogóle i obelga dla kinematografii.
Tomasz Sommer masakruje Wiedźmina
Jak pisaliśmy wcześniej na łamach naszego portalu, potworek Netfliksa to jedno wielkie nieporozumienie i dowód na to, jak destruktywny wpływ wywiera ideologia woke na współczesną kulturę. Dialogi, fabuła, obsada i kreacja z pieczołowitością opisanego świata Sapkowskiego to ponury żart z dziedzictwa polskiej (i europejskiej) literatury. Horror dla widza, w którym rzucająca mało błyskotliwymi one-linerami karlica (odgrywająca krasnoludzicę) tłucze oddziały elfickich żołnierzy młotem. Zainteresowanych ogólnikową opinią na temat prequela głównej serii „The Witcher” odsyłamy do poprzedniego artykułu.
Sprawa jest na tyle bulwersująca (wszak wszyscy posiadający subskrypcję Netfliksa złożyli się na ten twór), że głos zabrał sam redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!”, Tomasz Sommer.
„Przestałem oglądać serial „Wiedźmin” po tym jak w drugiej scenie biali bandziorzy przystąpili do gwałtu zbiorowego, ale potencjalną ofiarę uratowała czarnoskóra wojowniczka grająca na harfie. To naprawdę napisał Sapkowski?” – zapytał poirytowany Sommer
Przestałem oglądać serial „Wiedźmin” po tym jak w drugiej scenie biali bandziorzy przystąpili do gwałtu zbiorowego, ale potencjalną ofiarę uratowała czarnoskóra wojowniczka grająca na harfie. To naprawdę napisał Sapkowski?
— Tomasz Sommer (@1972tomek) December 28, 2022