Justyna Steczkowska „zdruzgotana” po atakach środowisk LGBT. „Większość ludzi nie chce widzieć prawdy. Chce tylko nienawiści” [VIDEO]

Justyna Steczkowska, wspólne zdjęcie z Black Eyed Peas i wielka
Justyna Steczkowska, wspólne zdjęcie z Black Eyed Peas i wielka "afera". / Fot. screen
REKLAMA

Justyna Steczkowska na własnej skórze przekonała się, co w praktyce znaczy miłość i tolerancja środowisk LGBT. Ci zinterpretowali coś po swojemu i rozpoczęli „jazdę” z piosenkarką. Artystka czuje się „zdruzgotana” i pokazuje, co wydarzyło się naprawdę.

Steczkowska wystąpiła na „Sylwestrze Marzeń” w TVP2. O imprezie organizowanej w Zakopanem było głośno z powodu tęczowych opasek, w jakich wystąpili Black Eyed Peas, czyli główna gwiazda wieczoru.

REKLAMA

Jak to w dzisiejszych czasach bywa, polskie gwiazdeczki nie mogły obejść się bez wspólnego zdjęcia z zagranicznymi artystami. Po to, by potem pochwalić się tym w mediach społecznościowych.

Zrobiła tak i Steczkowska. Na zapleczu sceny dorwała Black Eyed Peas, zawołała jeszcze znajomych i marsz do wspólnej „fotki”. W trakcie ustawiania się kilka razy chwyciła Williama Jamesa Adamsa za ramię. I się zaczęło.

Chwytając bowiem zasłoniła – jak zapewnia przypadkowo – tęczową opaskę na ramieniu kompana ze zdjęcia. Tego środowiska tolerastów z LGBT nie mogły zdzierżyć. I po raz kolejny pokazały oblicza miłości i tolerancji, w niewybrednych słowach zarzucając celowe przysłonięcie tęczowych barw.

Steczkowska czuje się „zdruzgotana” atakami środowisk LGBT i wszystkich osób wspierających postulaty lesbijek, gejów, biseksów i zmiennopłciowców. W mediach społecznościowych zamieściła długie oświadczenie, do którego dołączyła film. Rzeczywiście, widać na nim, jak podczas „przytulania” i ustawiania się do zdjęcia łapie na krótki czas za ramię Williama i przysłania tęczową opaskę. Trwa to krótko, ale ktoś odpowiednio wyciął fragment, puścił w świat i hejt się polał. A Steczkowska musi udowadniać teraz, że nie jest wielbłądem.

„Jestem zdruzgotana tym, jak bardzo uwierzyliście w manipulacje i jak niesprawiedliwie oceniliście fragment filmu, w którym rzekomo zasłaniam tęczową flagę. Większej abstrakcji nie mogłam sobie nawet wyobrazić w najgorszych koszmarach” – pisze Steczkowska.

Jak podkreśla, gros ludzi uwierzyło w odpowiednio wycięte zdjęcie i nawet nie zadało sobie trudu, by sprawdzić, jaka jest „prawda”.

„Zwykła sytuacja, jakich wiele przy koncertach. Ale jak widać, większość ludzi nie chce widzieć prawdy. Chce tylko nienawiści” – komentuje artystka.

I pomyśleć, że wszystko to przez modę na wspólne zdjęcia. Nie wystarczyłoby zamienić kilka słów na zapleczu?

REKLAMA