Fatalne skutki pandemicznych restrykcji. „Dramatycznie niższe wyniki”

Sala lekcyjna/Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
Sala lekcyjna/Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
REKLAMA

Zaległości w nauce wywołane lekcjami na odległość nie są problemem tylko na tu i teraz dla uczniów. Mogą mieć potężne przełożenie na rynek pracy i PKB – ostrzegają eksperci UW w raporcie o ekonomicznych skutkach zamknięcia szkół podczas pandemii, opisywanym we wtorek przez „Dziennik Gazetę Prawną”.

„Badacze Uniwersytetu Warszawskiego i Banku Światowego nie pozostawiają złudzeń. Z ich raportu, powstałego na podstawie badań PISA nadzorowanych przez OECD, wynika, że edukacja zdalna w pandemii odbije się na przyszłych pokoleniach pracowników. Nie obejdzie się też bez strat dla całej gospodarki” – donosi „DGP”.

REKLAMA

Gazeta przypomina, że badania PISA mierzą postępy 15-latków w takich porównywalnych dziedzinach, jak: matematyka, czytanie ze zrozumieniem, nauki przyrodnicze. Wyniki warszawskich uczniów, którzy przed pandemią należeli do światowej czołówki, wypadły w 2021 r. o ok. 20–40 pkt słabiej na skali PISA niż w badaniach przedpandemicznych.

„To strata, która przekłada się na równowartość około dwóch zaprzepaszczonych lat edukacji. To dramatycznie niższe wyniki, niż uzyskiwali uczniowie jeszcze w 2018 r.” – podkreśla „DGP”.

Dr Tomasz Gajderowicz, współautor badań z Evidence Institute i Wydziału Nauk Ekonomicznych UW zwraca uwagę, że z dużym prawdopodobieństwem w mniejszych miastach i na wsiach luka edukacyjna jest jeszcze większa, szczególnie w samorządach, gdzie nie wszyscy mieli odpowiedni sprzęt, internet.

„Mechanizm przełożenia się luki edukacyjnej na gospodarkę i zarobki wynika natomiast wprost z produktywności. W uproszczeniu: niższy poziom kapitału ludzkiego w gospodarce (który buduje się poprzez edukację) oznacza nieco niższą produktywność – mniej efektywne działanie na rynku pracy” – wskazuje dziennik.

Autorzy raportu zaznaczają, że negatywne skutki spowoduje też reforma edukacji z 2016 r., w wyniku której zmniejszono o rok czas wspólnej edukacji ogólnokształcącej dla wszystkich. Dziś po szkole podstawowej szybciej dochodzi do rozwarstwienia. W poprzednim systemie 15-latkowie byli w trzeciej klasie gimnazjum, po której dopiero dokonywali wyborów różnorodnych ścieżek edukacyjnych. Dziś uczniowie w tym wieku wybór mają za sobą i już są rozproszeni w szkołach branżowych, liceach i technikach.

Poproszone o ocenę raportu Ministerstwo Edukacji nie zgadza się z tak radykalną diagnozą postawioną przez autorów opracowania. – MEiN podjęło wiele działań mających na celu zmniejszenie negatywnych skutków pandemii (wprowadzanych przez rząd restrykcji – przyp. red.) dla uczniów, np. poprzez dodatkowe godziny zajęć, które mogły realizować szkoły (w tym zajęcia edukacyjne, sportowe), a także w zakresie zwiększonej pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Celem, który przyświeca wszystkim tym działaniom, jest realne dobro uczniów, a nie jedynie aspekt utylitarny, który polegałby na sprowadzeniu całej edukacji do kwestii związanych z rynkiem pracy i zatrudnieniem – podkreśla Adrianna Całus-Polak, rzeczniczka MEiN.

REKLAMA