Elon Musk ujawnił, kto kontroluje Internet! „Media na smyczy służb to fakt”

Elon Musk. Foto: PAP/Newscom
Elon Musk. Foto: PAP/Newscom
REKLAMA

Jak wynika z afery „Twitter Files”, którą rozpętał Elon Musk, największe media społecznościowe pokroju Twittera są kontrolowane przez służby.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

REKLAMA

Chociaż całe przedsięwzięcie trwało dosyć długo, to finalnie zakończyło się sukcesem jesienią 2022 roku. Otóż Elon Musk, znany przedsiębiorca i wizjoner pracujący nad wieloma nowoczesnymi technologiami, kupił za 44 miliardy dolarów jeden z największych serwisów społecznościowych na świecie. 27 października biznesmen został dyrektorem Twittera i ruszył ze swoimi porządkami. Jego śmiałe poczynania z pewnością nie przypadły do gustu lewicowo-liberalnemu establishmentowi. Bardzo szybko ekipę opuściły wszelkiej maści Julki przedkładające swój światopogląd nad obiektywne standardy oceny. Jednak wisienką na torcie okazały się wewnętrzne pliki, które Musk postanowił opublicznić w sieci.

„Głośna afera »Twitter Files« pokazała, że media społecznościowe są na krótkiej smyczy takich służb jak FBI, CIA i różne odłamy amerykańskiego wywiadu wojskowego. Dowody ujawnione na przestrzeni miesiąca przez różnych dziennikarzy na prośbę samego Elona Muska, od niedawna właściciela Twittera, okazały się bulwersujące i wskazują na gigantyczną skalę ręcznego sterowania przekazem przez agentów, jakie miało miejsce w jednym z największych mediów społecznościowych na świecie” – rozpisuje się Jakub Zgierski w artykule „Media na smyczy służb to fakt”, który został opublikowany w najnowszym wydaniu naszego magazynu.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

Elon Musk odkrył Amerykę? Nie do końca

Jak wskazuje autor artykułu, materiały opublikowane przez dziennikarzy za zgodą szefa Twittera okazały się po prostu bulwersujące. Otóż czołowe amerykańskie służby szczegółowo kontrolowały przekaz na portalu, wykorzystując do tego agentów i pozostając w stałym kontakcie z władzami firmy. Co więcej, kierownictwo zgadzało się nawet na przeprowadzanie operacji psychologicznych za pomocą fałszywych kont w interesie służb wojskowych. Prawomyślne treści były promowane, a te nieprawomyślne – ograniczane. Analogicznie rzecz miała się z profilami użytkowników.

„Wychodzi więc na to, że rząd i tzw. Big Tech działały ręka w rękę we wspólnej sprawie – tłumieniu głosów sprzeciwu i zwalczaniu niechcianej opozycji społecznej. To jedna z takich spraw, gdy ujawnione dowody potwierdzają to, czego wszyscy od dawna się domyślali. Ale nikt nie domyślał się, że cenzura narzucana mediom społecznościowym przez agentury jest aż tak zinstytucjonalizowana. Można podejrzewać, że inne media społecznościowe, takie jak YouTube, Facebook, Instagram, też są prowadzone na smyczy służb” – opisuje sytuację Jakub Zgierski na łamach „Najwyższego Czasu!”.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”

REKLAMA