Michalkiewicz: „W rządowej telewizji wystąpili jacyś murzyni”

Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz. / foto: YouTube: Stanisław Michalkiewicz
REKLAMA

W jednym z najnowszych felietonów dla TVASME Stanisław Michalkiewicz odniósł się do zabaw sylwestrowych w polskojęzycznych telewizjach oraz blokady, jaką TVP nałożyła na polityków Solidarnej Polski.

– Powoli dobiega końca okres świątecznej nirwany, ale jej skutki będziemy jeszcze przez pewien czas odczuwali. Nie wiemy, jak długi, bo takim kulminacyjnym momentem świątecznej nirwany były oczywiście „sylwestry marzeń”. Jeden „sylwester marzeń” organizowała rządowa telewizja, a drugi sylwester marzeń organizowała – wzorem lat ubiegłych – telewizja nierządna. Tylko chyba nie ta sama, bo Polsat a nie TVN – mówił Michalkiewicz.

REKLAMA

W ocenie publicysty wydarzenia te „służą oczywiście do bawienia publiczności”. – Ale służą również do późniejszego, wzajemnego okładania się sylwestrami. Czyj sylwester lepszy itd. – skwitował.

Zaznaczył, że zazwyczaj „gwiazdeczki się spierają, która mocniej świeci, która słabiej, w związku z tym nie rodzi to aż takich konsekwencji”. – Natomiast tym razem było inaczej. Otóż, w rządowej telewizji wystąpili jacyś murzyni, którzy – jak się okazało – gwoli podlizania się sodomczykom i żydom, bo to dwie takie kategorie strasznie oprymowane, prześladowane – założyli sobie na rękawy tęczowe opaski. To oczywiście zostało zauważone – dodał.

– Pryncypialnie skrytykowało to wielu telewidzów, bo to 8 mln ludzi to widziało. (…) Nie tylko telewidzowie, ale również politycy Solidarnej Polski skrytykowali telewizję rządową, że co to ma znaczyć, że tutaj tylnymi drzwiami wpuszcza sodomczyków i podlizuje się. W rezultacie dzisiaj (4 stycznia – przyp. red.) dobiegły takie skrzydlate wieści z czeluści rządowej telewizji, że telewizja rządowa zaczęła wojować z Solidarną Polską i za karę nie wpuści ich na antenę – powiedział Michalkiewicz.

– Okazuje się, że rewolucyjna praktyka wynikająca z rewolucyjnej teorii, sformułowanej jeszcze dawno przez „Gazetę Wyborczą”, a polegającej na tym, że jak się kogoś opisuje w gazecie albo pokaże w telewizji, to nie dlatego że ma coś do powiedzenia, tylko w nagrodę się go pokazuje. Chyba, że się go pokazuje jako szwarccharakter – a to wtedy nie, to wtedy za karę – dodał.

– Krótko mówiąc, nic tu nie jest normalne, wszystko jest za karę albo w nagrodę. No i za karę rządowa telewizja ma nie wpuszczać na antenę polityków Solidarnej Polski – skwitował publicysta.

Michalkiewicz dodał, że „zobaczymy, jak to długo będzie obowiązywało”. Jak zauważył, obecnie „politycy Solidarnej Polski prowadzą z panem premierem Morawieckim rozmowy ostatniej szansy, żeby poparli projekt ustawy o Sądzie Najwyższym”.

– Ten projekt ustawy, który został podyktowany, tzn. rządowe media piszą, że został wynegocjowany przez pana ministra Szynkowskiego vel Sęka, ale my wiemy swoje, że nie został wcale wynegocjowany, tylko podyktowany panu ministrowi Szynkowskiemu vel Sękowi – dodał.

REKLAMA