Wiceprezes NBP: W styczniu i lutym inflacja będzie wyższa

Prezes NBP Adam Glapiński (P) oraz wiceprezes NBP Marta Kightley Fot. PAP/Radek Pietruszka
Prezes NBP Adam Glapiński (P) oraz wiceprezes NBP Marta Kightley Fot. PAP/Radek Pietruszka
REKLAMA

Wiceprezes Narodowego Banku Polskiego Marta Kightley twierdzi, że w styczniu i lutym inflacja w Polsce będzie podwyższona, ale w kolejnych miesiącach powinna zacząć spadać.

Kightley przedstawiła swoje prognozy w wywiadzie dla Business Insidera. Wiceprezes Narodowego Banku Polskiego twierdzi, że inflacja w styczniu i lutym będzie wyższa. Jej zdaniem jednak – później trendy mają się odwrócić.

REKLAMA

– W styczniu i lutym zobaczymy zapewne wyższą inflację, ale od marca powinna się ona obniżać i ten trend powinien się utrzymać w kolejnych miesiącach i latach – mówiła ekspres.

Ostatnie odczyty inflacyjne wskazywała wartości poniżej szacunków – 16,6 proc. – To są oczywiście pozytywne informacje, ale w walce z inflacją jeszcze długa droga przed nami, zanim spadnie ona w okolice celu inflacyjnego NBP – powiedziała wiceprezes NBP.

– Widzimy wyraźne ochłodzenie koniunktury zarówno na świecie, jak i Polsce, które wynika z efektów wojny, a także globalnego i krajowego zacieśnienia monetarnego. Warto pamiętać, że nasz bank centralny zaostrzając politykę pieniężną, nie wpłynie na ceny surowców na światowych rynkach, ale amerykańska Rezerwa Federalna już tak. W Polsce widzimy, że podwyżki stóp wpłynęły bardzo silnie na agregaty monetarne, na kredyt, a co za tym idzie, stopniowo będą wpływały na całą gospodarkę – twierdzi Marta Kightley.

Cel inflacyjny Narodowego Banku Polskiego to 2,5 proc. Do osiągnięcia takiego wyniku jest jednak jeszcze daleko. NBP prognozuje, że okolice tego celu mogą zostać osiągnięte w 2025 roku.

– Najpierw była pandemia z pozrywanymi łańcuchami dostaw, co wygenerowało impuls inflacyjny widoczny do dziś. Ludzie przestali konsumować usługi i zaczęli konsumować dobra. Na przykład Amerykanie zaczęli bardzo gwałtownie nabywać dobra trwałego i półtrwałego użytku, co dodatkowo obciążyło łańcuchy dostaw. Potem po pandemicznym szoku ceny surowców zaczęły rosnąć, a jednocześnie gospodarki odbiły po recesji i pojawił się silny wzrost popytu. Następnie pojawił się szantaż gazowy ze strony Rosji jesienią 2021 r. i chwilę później wybucha wojna. Sytuacja geopolityczna wywróciła wszystko do góry nogami – stwierdziła Kightley w rozmowie z Business Insiderem.

Ziobro pisze do Dudy to, co Konfederacja mówiła od początku

REKLAMA