Sprawa Iwony Wieczorek. Ciało w Rosji lub na Litwie? „Cały czas nie mogę wykluczyć, że Iwona jakimś cudem znalazła się w…”

Iwona Wieczorek zaginęła w lipcu 2010 r.
Iwona Wieczorek zaginęła w lipcu 2010 r. / Fot. Policja
REKLAMA

Mikołaj Podolski, autor książki „Łowca nastolatek”, twierdzi, że ciała Iwony Wieczorek nie uda się znaleźć, szukając w polskim morzu.

W lipcu minęło 12 lat od zaginięcia Iwony Wieczorek. Nad sprawą pracują obecnie prokuratorzy z Archiwum X, działającego w Małopolskim Wydziale Zamiejscowym Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie.

REKLAMA

Iwona Wieczorek ostatni raz była widziana w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. 19-letnia wtedy dziewczyna po grillowaniu na działce poszła ze znajomymi do sopockiego klubu. Po wyjściu z dyskoteki wracała sama do domu w Gdańsku. Zarejestrowały ją kamery monitoringu w kilku miejscach, jednak dziewczyna nigdy do domu nie dotarła. Przez 12 lat poszukiwań nie udało się trafić na jakikolwiek ślad po niej.

– Jeżeli nie będzie ciała, to nigdy ta sprawa nie zostanie wyjaśniona. Zawsze będą jakieś wątpliwości, jakieś zagadki. Jeżeli będzie ciało, śledczy, którzy teraz zajmują się tą sprawą, z pewnością dadzą radę ją wyjaśnić. Na ciele czy ubraniu zawsze powinny zostać jakieś ślady DNA. Krąg osób podejrzewanych jest określony. Natomiast ja, cały czas jestem pesymistą. Cały czas, od kiedy zająłem się tą sprawą, jest we mnie niewiara, że ona się rozwiąże. Chciałbym, żeby ktokolwiek przyniósł jakieś właściwe rozwiązanie. Być może będzie to Archiwum X – mówi o sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek Podolski.

Dziennikarz uważa, że zbyt szybko odrzucono tezę, według której 19-latka z Kaszub mogła dokonać samouprowadzenia. – Media mocno wybieliły jej osobę. Wątek samouprowadzenia był poważnie brany pod uwagę. Śledczy mieli swoje powody – zaznacza.

Autor uważa, że jeśli Wieczorek utonęła w morzu, to szanse na znalezienie jej w Polsce są bardzo nikłe.

– Cały czas nie mogę wykluczyć, że Iwona jakimś cudem znalazła się w morzu. W okolicy Gdańska zwłoki często są niesione przez prądy na wschód. Musimy zostawić sobie chociaż jeden procent szans, że zwłoki mogły zostać zniesione do Obwodu Kaliningradzkiego albo na Litwę i tam mogło dojść do jakieś pomyłki przy identyfikacji ciała. Nie ma oczywiście żadnych dowodów na to, że tak mogło się stać. Jednak na żadną hipotezę nie ma dowodów – wyjaśnia.

Sprawa Iwony Wieczorek. „Uważam, że znała swojego zabójcę”

REKLAMA