Lekarze alarmują: sytuacja kardiologiczna jest coraz gorsza. Fatalne skutki „walki z koronawirusem”

Ból w klatce piersiowej Źródło: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne / Ból w klatce piersiowej Źródło: Pixabay
REKLAMA

Kardiolodzy z Dolnego Śląska alarmują o fatalnym stanie zdrowia Polaków. Województwo to jest drugim w klasyfikacji nadumieralności spowodowanej problemami kardiologicznymi. Z tego powodu zmarło aż o 54,4 proc. osób więcej, niż przewidywały prognozy.

Według Danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w 2021 roku – roku ogłoszonej pandemii koronawirusa, obostrzeń, restrykcji, nakazów, zakazów i kampanii nakłaniającej do przyjęcia covidowej szczepionki – najczęstszymi przyczynami zgonów były choroby sercowo-naczyniowe, które wyprzedziły choroby nowotworowe.

REKLAMA

W roku tym w związku z problemami kardiologicznymi w kraju zmarło o 12,8 proc. więcej osób, niż przewidywały to statystyki i prognozy.

Znacznie gorzej statystyki prezentują się w województwie dolnośląskim. Tam z powodów problemów kardiologicznych zmarło aż o 54,4 proc. osób więcej, niż przewidywano. To drugi najwyższy wskaźnik umieralności z tego powodu w kraju. Gorzej jest w woj. lubuskim.

Co jest tego przyczyną? Dr hab. Wiktor Kuliczkowski z Kliniki Kardiologii Instytutu Chorób Serca Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu mówi przede wszystkim o „długu zdrowotnym” powstałym w czasie ogłoszonej pandemii koronawirusa.

Tzw. 'dług zdrowotny’, powstały w okresie pandemii, będzie miał według przewidywań twórców raportu swoje dalsze konsekwencje w kolejnych latach. Jeśli nie podejmiemy zdecydowanych, pilnych działań, będzie coraz gorzej – zapowiada lekarz.

Wówczas decyzją polityczną system „walczył” głównie z jedną, medialną chorobą. Dla pacjentów z pozostałymi dolegliwościami system zamknął lub znacznie ograniczył dostęp do służby ochrony zdrowia. Wielu pomocy nie doczekało.

Po otwarciu służby ochrony zdrowia do kardiologów zgłasza się coraz więcej pacjentów. Wrocławski szpital przy ul. Borowskiej alarmuje, że pacjenci sklasyfikowani jako przypadek „pilny” na wizytę muszą czekać… 36 dni. W sytuacji, gdy stan określany jest jako stabilny, na wizytę czeka się średnio 140 dni. A każdy dzień może być na „wagę złota”. Jeśli ten problem nie zostanie rozwiązany, to problemów kardiologicznych będzie tylko przybywać. Czy publiczny system sobie poradzi?

REKLAMA