Kraken – nowy wariant koronowirusa. Rzecznik MZ ocenia ryzyko i zagrożenia. „Jest bardziej zakaźny”

Zmutowany koronawirus - zdj. ilustracyjne. Źródło: Pixabay
Nowy, wysoce zjadliwy wirus nazywa się Marburg - zdj. ilustracyjne. Źródło: Pixabay
REKLAMA

Nowy subwariant omikronu – kraken – jest bardziej zakaźny, ale nie stanowi większego zagrożenia w przebiegu COVID-19 – powiedział w środę rzecznik Ministerstwa Zdrowa Wojciech Andrusiewicz. Zastrzegł, że testy wykrywają jego obecność w 90-95 proc.

Rzecznik resortu zdrowia powiedział w środę na antenie Polsat News, że w związku z pojawieniem się nowego subwariantu XBB.1.5 wariantu omikron koronawirusa SARS-CoV-2, czyli z krakenem „nie ma się czego obawiać”.

REKLAMA

Przyznał, że nowy podwariant „jest bardziej zakaźny, czyli mamy zwiększoną transmisję w porównaniu do wcześniejszych wersji subwariantu omikronu”. Jednak, jak zaznaczył, „nie stanowi on większego zagrożenia w przebiegu COVID-19, czyli nie mamy poważniejszych schorzeń, poważniejszych dolegliwości i poważniejszych powikłań”.

„W tym aspekcie kraken jest zdecydowanie bardziej dla nas bezpieczny niż poprzednia wersja omikronu i niż wszystkie poprzednie” – zapewnił rzecznik MZ

Powiedział, że „w Polsce na razie są zarejestrowane dwa przypadki, choć zapewne jest ich więcej, ale nie każdy dziś idzie do lekarza i się testuje”.

Przyznał, że zwiększona transmisja notowana była w ostatnim czasie w USA i w Wielkiej Brytanii.

„W ostatnim tygodniu w obu tych państwach spadły hospitalizacje i zaczęły spadać też zakażenia. W USA jest to granica 45 proc., w Wielkiej Brytanii 25-26 proc.” – powiedział Andrusiewicz.

Zastrzegł, że według monitoringu Europejskiego Centrum Kontroli Zakażeń, kraken „powinien być pod obserwacją”, ale na razie „nie stanowi ryzyka dla UE i całej Europy”.

Rzecznik MZ, zapytany w środę, czy testy combo są w stanie wychwycić nowy wariant koronawirusa – krakena, powiedział, że „testy w 90-95 proc. wykazują swoistość i skuteczność, czyli potwierdzają prawidłowy wynik, czyli dodatni – oznaczający zakażenia, jak również potwierdzają brak zakażeni”.

Jak zaznaczył rzecznik MZ, „mamy do czynienia ze swoistością i czułością na poziomie 90-95 proc., czyli w tym zakresie możemy mówić o skuteczności tych testów”.

Wtorkowa „Gazeta Wyborcza” podała, że „NFZ wydał ponad 200 mln zł na bezwartościowe testy”. Napisała m.in., że z powodu bardzo niskiej czułości Rada Przejrzystości przy Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wydała negatywną opinię o refundacji testów combo.

MZ refunduje testy combo, które nie mają pozytywnej rekomendacji. Koszt to ok. ćwierć MILIARDA złotych

REKLAMA