Unia wpędzi Polaków w biedę? Ten problem narasta w całej Europie

Związek Radziecki/Unia Europejska/Fot. Pixabay (kolaż)
Związek Radziecki/Unia Europejska/Fot. Pixabay (kolaż)
REKLAMA

Tak zwana transformacja energetyczna w Unii Europejskiej dla wielu Polaków oznacza po prostu ogromne koszty, często przewyższające ich możliwości finansowe. Według danych rządu warszawskiego, termomodernizacji mają wymagać przeszło 4 mln budynków mieszkalnych.

Dla „dobra” obywateli UE de facto zarządza przymusowe termomodernizacje domów – by spełniały określone przez Brukselę normy. Według włoskich mediów, nieuchronnie prowadzi to do zadłużania gospodarstw domowych, a w rezultacie spowoduje wpędzenie ludzi w biedę. Odbije się to zwłaszcza na emerytach.

REKLAMA

Dotyczy to jednak nie tylko Włochów. Tymczasem w Polsce nie mówi się o tym głośno.

„Narzucenie przez UE konieczności dokonania transformacji energetycznej wszystkich budynków staje się powoli tematem nr 1 w wielu krajach, szczególnie we Włoszech. Miedia podnoszą, że przymusowe zadłużenie gospodarstw domowych w celu dokonania remontu domów wpędzi ludzi w biedę” – napisał na Twitterze Tomek Narkun.

„Dziwi mnie, że ten temat w Polsce jest marginalnie traktowany przez media. Paszporty nieruchomości, certyfikaty, wielka fala renowacji na kredyt, Zielone Domy – to wszystko rozstrzygnie się 9 lutego podczas pierwszego głosowania. Warto, żeby Polska przedstawiła swoje stanowisko” – zaznaczył.

Także w Polsce zachodzą już pierwsze zmiany w tym zakresie. Przykładem jest choćby obowiązek posiadania świadectwa energetycznego budynku. Ten wchodzi w życie od kwietnia bieżącego roku. Za takie świadectwo właściciel domu lub mieszkania będzie oczywiście musiał zapłacić. Bez takiego dokumentu nie będzie zaś możliwa sprzedaż nieruchomości – a nawet zamieszczenie ogłoszenia.

Taki wymóg będzie miał też odzwierciedlenie na rynku nieruchomości. Będzie bowiem wiadomo, jaka ilość energii jest potrzebna do ogrzania lokalu oraz czy nieruchomość odpowiada nowym standardom, co wiąże się z kosztami eksploatacji.

W Unii Europejskiej toczy się dyskusja na temat tzw. transformacji energetycznej. Jednak nasz biedny kraj zdaje się w niej nie uczestniczyć.

Transformacja energetyczna w UE przyspiesza. Dużą rolę w tym ma odegrać budownictwo. Tymczasem Polski rząd schował głowę w piasek i skupił się na przekonywaniu Polaków, że transformacja powinna być chwilowo wstrzymana, bo „przecież mamy węgiel”. To kłamliwy przekaz – ocenił prezes Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła, Paweł Lachman.

Podkreślił też, że rząd warszawski do tej pory nie przygotował stanowiska ws. programu REPower EU – który został ogłoszony w maju 2022 roku. Ponadto, z zapisanych kamieni milowych wynika, że Unia domaga się od Polski przyjęcia m.in. nowej ustawy o efektywności energetycznej.

Tymczasem dane resortu rozwoju jasno wskazują, że termomodernizacji – tak, by spełnić normy unijne – wymaga ok. 160 tys. domów wielorodzinnych oraz 4 mln jednorodzinnych. Wbrew pozorom nie dotyczy to tylko starego budownictwa, lecz także budynków, które powstawały m.in. w latach 90., a nawet na początku XXI w.

Unia chce bowiem, by wszystkie nowe budynki na terenie całej Unii Europejskiej do 2030 roku były bezemisyjne, a te, które już istnieją – stały się takie do 2050 roku. Państwa członkowskie mają na ten temat dyskutować w lutym.

Jednocześnie eurokraci są świadomi tego, że „ubóstwo energetyczne” może się powiększyć w wyniku tzw. transformacji energetycznej. W Polsce obecnie jest to problem co najmniej miliona gospodarstw domowych. Innymi słowy, ludzie nie mają pieniędzy np. na wkład własny do ubiegania się o pozyskanie finansowania termomodernizacji i montażu OZE.

REKLAMA