GARGANTUICZNE sumy. Tak Morawiecki dysponuje pieniędzmi Polaków. Bez żadnej kontroli

Mateusz Morawiecki. Foto: PAP
Mateusz Morawiecki. Foto: PAP
REKLAMA

Fundusz Przeciwdziałania COVID-19, jak sama nazwa wskazuje, powstał tylko w jednym celu. Tymczasem rząd warszawski zrobił z niego sposób na wyprowadzanie pieniędzy poza budżet państwa, a co za tym idzie, generowanie długu, który wciąż rośnie.

Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 utworzono niemal trzy lata temu. Jednak funduszem celowym był tylko do końca marca 2020 roku – czyli niecały miesiąc. Od kwietnia 2020 roku jest on już poza budżetem państwa i kontrolą Parlamentu, bowiem przekształcono go w państwowy fundusz przepływowy przy Banku Gospodarstwa Krajowego. Wszystko za sprawą drugiej ustawy covidowej, której sprawozdawcą w Sejmie był minister w KPRM Łukasz Schreiber.

REKLAMA

Z ustawy wynika, że dysponentem tego funduszu jest sam premier rządu warszawskiego Mateusz Morawiecki. To właśnie on podejmuje ostateczne decyzje o wydawanych z niego środkach. Do tej pory tą drogą wyprowadzonych zostało ponad 161 mln zł. Jak podaje money.pl, do 2026 roku kwota ta wzrośnie do 250 mln zł. Co więcej, kosztuje też obsługa wygenerowanego w ten sposób długu – tylko w tamtym roku koszt ten wyniósł 6 mld zł.

Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 został wyłączony spod kontroli parlamentarnej. Przyczynę takiego stanu rzeczy wyjaśniał m.in. wiceminister finansów Piotr Patkowski, twierdząc, że chodziło o to, by móc bezzwłocznie podejmować decyzje dotyczące pomocy finansowej dla przedsiębiorców na ratowanie miejsc pracy.

Na jakiej podstawie teraz rząd warszawski korzysta z Fundusz? Była wiceminister finansów w drugim rządzie Donalda Tuska oraz w gabinecie Ewy Kopacz, Izabela Leszczyna, opublikowała na Twitterze wytyczne, według których premier Morawiecki ma dysponować pieniędzmi z Funduszu. A te idą na rozmaite cele – np. do rolników zmagających się z afrykańskim pomorem świń.

„Na podstawie tej „procedury” @MorawieckiM i #PiS wydali 161 mld zł. z naszych pieniędzy. W uproszczeniu mechanizm jest taki: napisz w mailu,ile i na co potrzebujesz,podaj nr konta,a my w 7 dni prześlemy kasę. Jeden warunek: jesteś z PiS-u. Wydaje się nieprawdopodobne? A jednak” – napisała na Twitterze.

W dokumencie czytamy m.in., że raz na dwa tygodnie – 15 i ostatniego dnia każdego miesiąca poszczególni ministrowie, czyli „dysponenci (lub osoby przez nich upoważnione) (…) składają do KPRM informację o zapotrzebowaniu na środki w danym miesiącu wraz z informacją o szacowanym zapotrzebowaniu w kolejnym miesiącu”. Należy je wysłać na adres mailowy [email protected].

Poseł KO w rozmowie z money.pl zapewniała, że opublikowany przez nią dokument jest autentyczny.

– Wszystkie decyzje w sprawie przelewów podejmuje sam premier. W przypadku pieniędzy dla samorządów, jest co prawda powołana komisja, ale i w tym przypadku ostatnie słowo należy do premiera – mówiła Leszczyna. Jak mówiła, według niej ten, kto odpowiada za poprawkę dotyczącą wyprowadzenia Funduszu poza kontrolę Parlamentu, dopuścił się deliktu konstytucyjnego – a sprawą powinien się zająć prokurator.

Cytowany przez money.pl prezes Instytutu Finansów Publicznych (IFP) Sławomir Dudek podkreślał, że do końca roku zadłużenie wygenerowane z funduszy znajdujących się poza kontrolą Parlamentu, wyniesie 422 mld zł. To 13 proc. PKB.

– Tak astronomicznego zadłużenia funduszy wydatkujących nie było w Polsce od dawna. W stosunku do 2015 roku zadłużenie to jest większe aż dziewięć razy. W praktyce oznacza to, że już co czwarta złotówka długu jest poza kontrolą parlamentu i społeczeństwa – wskazał dr Dudek, zaznaczając, że w rezultacie takich działań „plan budżetowy jest fikcją”.

REKLAMA