
Włoski rząd premier Meloni stara się powstrzymać najazd migrantów na ten kraj, dowożonych przez okręty czarterowane przez różne organizacje przemytnicze, które powołują się na zasady humanitaryzmu. Południe Europy stało się dla nich miękkim podbrzuszem i bramą dla migrantów pokonujących Morze Śródziemne.
Okazuje się, że jakiekolwiek próby samoobrony przed tym niechcianym „nachodźstwem” są paraliżowane przez międzynarodowe instytucje europejskie. Na morzu giną ludzie, a najlepszym ratunkiem dla nich byłoby uświadomienie, że narażanie przez nich życia nie ma sensu, bo do Europy nie wjadą. Tymczasem rozmaici aktywiści organizacji typu „Lekarz bez granice”, czy „SOS Mediterranee” ciągle takie podwózki organizują.
Włochy spróbowały unormować delikatnie takie sytuacje i okazało się, że natychmiast Rada Europy wezwała Rzym do uchylenia dekretu regulującego akcje ratowania migrantów na morzu prowadzonych przez organizacje pozarządowe. Uznano, że ten dekret jest sprzeczny z prawem międzynarodowym.
Nowa polityka migracyjna Włoch wywołuje poruszenie w instytucjach europejskich i proimigranckie lobby dmucha na zimne, bo rząd Meloni jest w tej materii dość delikatny i daleki od wypełnienia zobowiązań wyborczych w sprawie powstrzymania nielegalnej imigracji.
W czwartek 2 lutego upubliczniono pismo Rady Europy, w którym ta wezwała rząd włoski do uchylenia dekretu. Rada jest międzyrządową organizacją praw człowieka z siedzibą w Strasburgu i zrzesza 47 państw członkowskich.
Ich zdaniem, „stosowanie niektórych z nowych zasad może utrudnić wysiłki organizacji pozarządowych na rzecz niesienia niezbędnej pomocy w środkowej części Morza Śródziemnego, a zatem może stać w sprzeczności z zobowiązaniami Włoch w zakresie praw człowieka i prawa międzynarodowego.” Taką opinię wyraziła też dobrze nam znana komisarz ds. praw człowieka Dunja Mijatović w liście do włoskiego ministra spraw wewnętrznych Matteo Piantedosiego.
Włoski dekret przewiduje obowiązek powrotu statku „bez zwłoki” po wyłowieniu rozbitków do portu wyznaczonego do zejścia na ląd już po pierwszej akcji ratowniczej. Według Rady Europy mogłoby to uniemożliwić „kolejne akcje ratunkowe”. „Przestrzegając tego przepisu, kapitanowie statków organizacji pozarządowych w rzeczywistości naruszyliby swoje zobowiązania ratownicze wynikające z prawa międzynarodowego” – stwierdziła Mijatović.
W rzeczywistości statki takie pływają w pobliży wybrzeży państw Afryki, a ich obecność zachęca migrantów do wypływania na czym się da na morze, by zostać „uratowanym”. Statki te zbierają „komplet”, by później szukać portu do wyładunku już w Europie.
Na razie włoski podsekretarz MSW Nicola Molteni stanowczo odrzucił wniosek Rady Europy o uchylenie dekretu. Stwierdził, że „dekret nie zostanie cofnięty i jest w pełni zgodny z traktatami i konwencjami międzynarodowymi oraz krajowym prawem konstytucyjnym”. To zapewne jednak dopiero początek nacisków…
Źródło: Euroactiv/ Valeurs