Węgierski arcybiskup mówi o tym, że „masoni i muzułmanie łączą siły, by wyeliminować chrześcijaństwo”

Ks. abp Gyula Márfi. Zdjęcie: YT/screen
Ks. abp Gyula Márfi. Zdjęcie: YT/screen
REKLAMA

Węgrzy mają szczęście do odważnych polityków i duchownych. Ks. abp Gyula Márfi to arcybiskup Veszprem z lat 1997–2019, obecnie na emeryturze. Święcenia kapłańskie otrzymał jeszcze w 1967 roku. 11 listopada 1995 papież Jan Paweł II mianował go biskupem.

Węgierski tygodnik „Magyar Jelen” przeprowadził wywiad z arcybiskupem Márfim, który „mówił jak jest”. Było o misji Węgrów, aborcji, LGBT, Unii Europejskiej, która zaprzecza swoim chrześcijańskim korzeniom, imigracji i współpracy między masonami i muzułmanami, którzy mają wspólny cel – zmarginalizowanie chrześcijaństwa na naszym kontynencie.

REKLAMA

Duchowny przypomniał m.in. kalendarz Komisji Europejskiej z 2016 roku, w którym były zauważone wydarzenia głównych religii świata – nawet religii Sikhów, stosunkowo niewielkiej społeczności, ale 25 grudnia był „pusty”. Boże Narodzenie zostało celowo na tej liście pominięte.

Spychanie chrześcijaństwa na margines jest świadome – mówi hierarcha i przypomina, że celem masonów jest „uwolnienie Europy” od chrześcijaństwa.

„Moim zdaniem muzułmanie również chcą usunąć Chrystusa i chrześcijaństwo z Europy” – dodaje. „Sytuacja jest prawie taka sama jak w czasach Zbawiciela, kiedy uczeni w Piśmie i faryzeusze współpracowali ze swoim śmiertelnym wrogiem, Poncjuszem Piłatem, aby usunąć Jezusa. Dzisiaj masoni i muzułmanie łączą siły, by wyeliminować chrześcijaństwo z Europy”

„Mam nadzieję, że ich plan się nie powiedzie” – dopowiada duchowny i jako receptę podaje „trzymanie się” przez narody wiary. Przypomina, że „Ojciec Ojciec Pio miał przepowiednię, że Węgry są klatką, z której wyleci piękny ptak, który przyniesie błogosławieństwo całemu światu”.

W sprawie imigracji zalewającej Europę, abp Marfi mówi:

„Musimy też kochać wilki – w końcu Bóg też je stworzył – ale nie w owczarni. To samo dotyczy muzułmanów. Kochamy ich i wspieramy ich kraje, jak tylko możemy. Ale to nie znaczy, że mamy ich zapraszać do Europy i pozwalać na islamizację kontynentu. Są obecni na Węgrzech od 150 lat, wiemy, jakie spustoszenie wyrządzili. My, Węgrzy, nadal do pewnego stopnia nosimy pamięć o tym w naszych genach”.

Arcybiskup ostro skrytykował niemiecki Kościół katolicki w kwestii LGBT.

„Tego nie rozumiem, nie da się tego usprawiedliwić. Pięć czy sześć lat temu odprawiłem trzy msze po węgiersku dla Węgrów ze Stuttgartu i okolic. Wyjaśniłem argumenty przemawiające za zmartwychwstaniem Jezusa i trochę opowiedziałem o niebie i przypowieściach biblijnych. Po jednej z mszy przyszedł do mnie ksiądz Tempfli, ówczesny węgierski pastor ze Stuttgartu, podziękował za poruszenie tych tematów, mówiąc, że w Niemczech nikt już o nich nie mówi. Sytuacja Kościoła niemieckiego jest naprawdę katastrofalna. Według nich nie ma znaczenia, czy Jezus się narodził, czy nie, ważne, że 'narodził się w tobie’. Nie pytajcie, czy zmartwychwstał, czy nie, 'zmartwychwstańcie w sobie’. Nie zastanawiaj się, czy istnieje raj, czy nie, celem jest stworzenie go wokół ciebie! Wszystko to jest absurdalne”.

„Znaczna liczba niemieckich księży katolickich błogosławi obecnie małżeństwa osób tej samej płci, a także konkubinaty i związki partnerskie. To już nie chrześcijaństwo, to antychryst. (…) To bardzo smutne, co dzieje się w Niemczech. Nie chcę ich skrzywdzić, ale jakoś zawsze przechodzą z jednej skrajności w drugą. Przeszli od Hitlera i narodowego socjalizmu do kosmopolitycznego globalizmu” – mówił hierarcha

W kwestii tematu „wielokulturowości” użył przykładu:

„Mój przyjaciel malarz Győző Somogyi ma na palecie dwadzieścia pięć różnych kolorów i odcieni farb. Jeśli pomieszałby je wszystkie, nie byłby w stanie namalować kolorowego obrazu. W społeczeństwie wielokulturowym i mieszanym jednostka traci własną tożsamość, jej poczucie, kulturę, wiarę, język, praktycznie wszystko i łatwo nią manipulować”.

Braci Węgrów warto słuchać…

REKLAMA