
– Był względem Kukiza wybitnie lojalny – mówi o Stanisławie Tyszce Sławomir Mentzen w rozmowie z Rafałem Otoką-Frąckiewiczem. Politykowi nie przeszkadza, że Tyszka blokował rozmowy Konfederacji i K’15, bo – według Mentzena – robił to ze względu na dobro swojej ówczesnej partii.
– Pan Tyszka, który nagle znikąd pojawił się na listach Konfederacji, został konfederatą, jest jak na mój gust dużym wzmocnieniem, ale też ma duży negatywny […] Kim jest Tyszka dla was jako Konfederacji? Wzmocnieniem na pewno, ale skąd się wziął i skąd ten pomysł, żeby z PSL-u poseł nagle został konfederatą? – pytał Sławomira Mentzena Rafał Otoka-Frąckiewicz.
– Już tłumaczę. Ja miałem rzeczywiście ciężką historię ze Stanisławem Tyszką. Pierwszy raz spotkaliśmy się w 2018 roku, kiedy próbowałem doprowadzić do sojuszu w wyborach samorządowych między Kukiz’15 a partią KORWiN. To się wtedy nie udało. Po stronie Kukiza rozmowy ze mną prowadził Tyszka, a one były prowadzone tak, że widać było, że się nie dogadamy – powiedział szef Nowej Nadziei.
– Drugi raz się zetknęliśmy latem 2019 roku, już po wyborach europejskich, przed parlamentarnymi, gdzie znowu chcieliśmy się dogadać z Kukiz’15 i znowu się nie udało. I znowu widać było, że Tyszka nie pomaga w doprowadzeniu tych rozmów do końca. Natomiast no trzeba powiedzieć, że bronił interesu swojej partii tak, jak go rozumiał, że byłoby to z różnych przyczyn niekorzystne dla Kukiz’15, więc się na to nie pisał – powiedział Mentzen.
Według szefa Nowej Nadziei „opinia o złym Tyszce” bierze się z tego, że większość osób, które odchodziły z Kukiz’15 narzekała na to, że nie dogadywała się tam z Tyszką.
– Wynikało to z tego, że Tyszka próbował trzymać tam jakikolwiek porządek – uważa Mentzen.
Polityk stwierdził także, że odbiera to „jako zaletę, że Tyszka blokował rozmowy Kukiza z Kaczyńskim”, bo zdaniem Mentzena „Kukiz wtedy się skończył w polityce, kiedy dogadał się z Kaczyńskim”.
– Tyszka próbował go do końca powstrzymać. Był względem Kukiza wybitnie lojalny. Tam na końcu ich kilku zostało, w tym właśnie Tyszka – powiedział prezes Nowej Nadziei.
Mentzen wyraził przekonanie, że Tyszka „jest z całą pewnością lojalnym człowiekiem, który ma swoje przekonania”.
– Ja mu wprost powiedziałem, że mu niczego obiecać nie mogę, dlatego że organizuję prawybory w związku z czym, że organizuję prawybory, to nie ma żadnej gwarancji. Może sobie w nich wystartować jak każdy inny. I że absolutnie nic mu nie obiecuję – powiedział Mentzen.
– A to czego oczekuję w zamian, to to, żeby absolutnie nie robił mi żadnych intryg wewnętrznych, bo tego w ogóle nie potrzebuję – powiedział szef Nowej Nadziei. Mentzen kazał robić Tyszce „prace merytoryczną, ekspercką i dobrze występować w mediach”.
Skąd Tyszka w Gdyni?
Od dawna w polskiej polityce porusza się temat tzw. „spadochroniarzy”, czyli posłów, którzy nie startują z regionów, z których pochodzą. Dlaczego jest to problem? Posłowie reprezentują w Sejmie dane okręgi i powinni – przynajmniej z definicji – reprezentować interesy ludzi, którzy ich wybrali.
Bardziej prawdopodobnym wydaje się, że ustawy szkodliwe np. dla Podlasia, będzie blokował poseł z Podlasia, który w danym okręgu ma dom, rodzinę itd. Dla posła z Warszawy lokalne problemy mogą nie być aż tak istotne, nawet jeśli jest on ideowcem i świetnym politykiem.
Do tej pory najbardziej krytykowana za tego typu praktyki była Platforma Obywatelska, która na przykład przerzucała lewicową polityk Barbarę Nowacką do Gdyni, kuriozalnie tłumacząc, że zmarła mama polityk stamtąd pochodziła, choć sama działaczka feministyczna nie ma już z tym regionem nic wspólnego.
Temat powrócił przy okazji prawyborów Nowej Nadziei Sławomira Mentzena, gdy jedynkę w Gdyni dostał niepochodzący z tego regionu i nie mający z nim nic wspólnego Stanisław Tyszka. Temat tej jedynki również został poruszony w rozmowie.
– No dobrze, ale włożenie go na jedynkę w Gdyni? Na biorącą jedynkę w Gdyni? To nie jest taka sytuacja „przyjdź, zobaczymy, co się wydarzy”, tylko „chodź, damy ci jedynkę pewną biorącą”. No to jest taka sytuacja… – zaczął mówić prowadzący.
– Nie – przerwał Otoce-Frąckiewiczowi Mentzen. – On nic nie dostał. On musiał sobie tę jedynkę w prawyborach wywalczyć – stwierdził prezes Nowej Nadziej.
Prowadzący spytał, czy na Tyszkę nie głosowali czasem „narodowcy przywiezieni autobusami”. Mentzen odpowiedział, że niczego takiego nie widział, ale praca przed prawyborami jego zdaniem powinna polegać również na tym, że należy umieć zmobilizować ludzi. Polityk wskazuje, że to cecha przydatna w prawdziwej kampanii wyborczej.
Cały wywiad: