Władze zawiesiły stosunki instytucjonalne z Izraelem. Powodem oskarżenia o „apartheid” wobec Palestyńczyków

Flagi Izraela. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Flagi Izraela. Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Władze Barcelony „tymczasowo” zawiesiły stosunki instytucjonalne z Izraelem, tj. ze wszystkimi urzędami tego kraju, a także partnerstwo Barcelony z miastem Tel Awiw. Oskarżają rząd Izraela o stosowanie wobec ludności palestyńskiej „apartheidu”.

Decyzja została podjęta w drodze dekretu w środę i nie zostanie poddana głosowaniu w regionalnym parlamencie – poinformował dziennik „La Razon”.

REKLAMA

Wcześniej radykalnie lewicowa burmistrz Barcelony Ada Colau spotkała się z działaczami organizacji na rzecz praw człowieka i przeciwko apartheidowi stojącymi za inicjatywą, która zebrała cztery tysiące podpisów.

Ada Colau wysłała pismo do premiera Izraela Benjamina Netanyahu, w którym napisała: „Nie mogę pozostać obojętna wobec systematycznego łamania praw ludności palestyńskiej”.

Burmistrz zwróciła uwagę, że „różne międzynarodowe głosy określają sytuację Palestyńczyków mianem «apartheidu»”.

Dodała, że decyzja była trudna do podjęcia, gdyż „Barcelona jest miastem oddanym braterstwu i pokojowi”. Wyraziła nadzieję, że tymczasowe zawieszenie relacji przyczyni się do refleksji, i podkreśliła, że w żaden sposób nie atakuje ludności żydowskiej. „To krytyka rządu, a nie narodu czy religii – wyjaśniła.

„Władze miasta pozostają w dialogu ze wszystkimi żydowskimi podmiotami w Barcelonie i będą potępiały wszelkie akty antysemityzmu i nienawiści” – zapewniła.

Barcelona została miastem partnerskim Tel Awiwu i Strefy Gazy w 1998 r., kilka lat po podpisaniu porozumień z Oslo (1994 r.) mających przynieść pokój w regionie.

Inicjatywę zawieszenia relacji instytucjonalnych z Izraelem poparły radykalnie lewicowe BComu oraz ERC, związki zawodowe, a także ludność palestyńska i organizacje obrony praw człowieka w regionie.

Socjaliści w Barcelonie (PSC) wstrzymali się od głosu.

REKLAMA